Bardzo, bardzo mi się tęskni za pracą.
Takie metamorfozy robiłam niemal dzień w dzień. Dziewczę z 85 nagle schudło do 65. Z miseczki B zrobiło się G. Fiszbina w końcu obejmowała całą pierś, celowała w środek pachy, a miska nie odstawała (jakoś szczególnie nie odstawała, bo nawet w najlepiej dopasowanym staniku, który ma usztywnianą miskę, przy naturalnych ruchach coś odstawać może. Dobre przyleganie gwarantuje tylko elastyczna koronka - to takie moje spostrzeżenie, jeśli macie inne - zapraszam do dyskusji). No i jakie podkreślenie! :D
Szkoda, że ta firma nie robi staników w moim rozmiarze, ech... Znaczy, teoretycznie robią, bo w praktyce w każdym modelu mam buły :D
A zebrało mi się na wspomnienia, bo moją świadkową stanikowałam ostatnio. Nie mogłam już patrzeć na to, jak wmawia mi, że 75C jest na nią dobre :D Bo z niej taki typ, wiecie, metr pięćdziesiąt w kapeluszu. 65E finalnie. Nie mam więcej pytań. :)
Co w domu?
Te 2000 elementowe puzzle już ułożone, zaraz się okaże, że oprawienie będzie droższe od samego obrazka w kawałkach ;D Bo do oprawienia jeszcze 500 elementów mam. Tak sobie wymyśliłam, że będą w pokoju dziecia. I tylko z widokami z Polski. :F Ale to powoli... Ustaliłam, sama ze sobą, bo chłop już lekko "niecierpliwy" na mnie :D że będą przybywać w tempie jednego obrazka na miesiąc. Mniej więcej.
Chciałam jeszcze nową chustę kupić, bo ta już nie trzyma tak, jakbym sobie życzyła, niby koszt nie jest ogromny, bo po obniżkach w granicach 160-180zł, ale... oj, jakoś tak mi się pieniądze wydały na głupoty i nie ma na inne. :D Znaczy, kasa jest, tylko nie na to. Tak to jest mieć wspólny budżet, psia jego... Chyba się wezmę za porządniejsze szycie, żebym na te przysłowiowe waciki miała ze swoich. Nie narzekam, serio, chłop mnie rozpuszcza i niczego mi nie brakuje, tylko jakoś tak aż mi głupio wspólną kasę na własne zachciewajki roztrwaniać. Rozumiecie, prawda? ;))
Oj, co do zachciewajek, to sobie nawymyślałam branie udziału w wydarzeniach! I pod pretekstem pomocy dla chorej dziewczynki zapaskudziłam sobie lewy bok. Zapaskudzenie ma wymiary około 17x7cm i jest robalem. ;F Niezmywalnym. (Rada na przyszłość: jeśli ktoś z wydziaraną czaszką wam mówi, że będzie bolalo, to mu wierzcie, a nie zgrywajcie chojraka pod tytułem "przeżyłam poród to żaden ból nie jest mi straszny". No bo, dobra, nie było strasznie, ale bezboleśnie też nie.) Planowałam na boku właśnie, doradzono mi przedramię i już, już prawie na to poszłam, tylko chłop tak jakoś przekonywująco na mnie zerkał, że w końcu porysowało się na boku. 90 minut roboty, kasa przekazana na dziewczynkę z nowotworem, a ja za dwa tygodnie do kontroli. Pan rysownik zdziwiony, no bo jak to, małe dziecko mieć, a bepanthenu nie? :D No to kupiłam. :D
Małe... leży na brzuchu z każdym dniem trochę dłużej, sprowadzam go do poziomu podłogi, ale chyba to lubi, bo jak się kładę obok i do niego gadam to się śmieje. Ale podrapał mnie po czole dzisiaj, chyba chciał mi wyciągnąć oko. Będę zamawiać matę piankową, nawet znalazłam na allegro w jednym kolorze, dość dużą, bez literek, owoców czy cyfr. :D Nie będę się martwić, że sobie jakieś kuku zrobi jak w końcu zdecyduje się przekręcić, albo czy nie jest mu czasem zimno w tę część ciała, którą akurat w tym momencie jest najbardziej zbliżony do podłoża :D
W ogóle jest czad z tym dzieckiem, bo samo, spontanicznie się do mnie uśmiecha :D Ja to raczej taka... no, stonowana, delikatnie mówiąc, sztuczne szczerzenie się nie jest w moim stylu (ale chyba nikt się nie uśmiecha przez całą dobę z własnego wyboru, prawda? :D) no ale jak to małe rozdziabi paszczę tak, że kąciki ust mu się na uszach zatrzymują, to nawet moje lodowate serce topnieje :D
Standardowo dbam o to, aby z Ojcem spędzał sporo czasu, nawet jak to oznacza ich dwóch leżących na podłodze na plecach z zabawkami w jamach gębowych. Tak, serio, wyobraźcie sobie, że kiedyś ich tak zastałam... Małe jadło ogon żyrafy (ulubiona zabawka i część zabawki do memłania - dzisiaj Ojciec ten ogon wyzymał przy mnie!), Ojciec jakiegoś zabawkomłotka :D
No i stary wstaje nad ranem do małego :D Nie odpuszczam, odkąd nie pracuje to ja siedzę dłużej (jak dzisiaj), z pewnością, że on rano wstanie, zakorkuje smoczkiem, przykryje czy przewinie. Opcja z przewijaniem uwzględnia mnie do równoległego przyrządzania jedzenia :D
Na dniach będę małemu wprowadzać gluten, boję się, głupia, że akurat z nim będą problemy. My, niby na nic nie uczuleni, no ale dzieć to dzieć, może być jakimś odmieńcem (w sumie po takich rodzicach...). Jakieś rady? Tylko szczerze :D
Ma 5,5 miesiąca. Waży ponad 8100. :D
Koniec psot. Wstaję o 6, do 7 piję kawę (muszę ustawić głośność budzika tak, żeby mnie obudził, a dziecka nie), o 7 wyjazd na uczelnię. Powrót po 21. Oby tym razem prowadzący nie zapomniał sobie, że ma zajęcia od 9:15.
Pchły na noc. Czy inne takie. Robaki są fajne, nie, Robalu? ;D
ASK || INSTA || Wyprawka || Poród || Dzień z życia matki || CYCKI ||