Dostaliśmy się z sightersami (ponownie) na Młode Talenty, niby powód do dumy, jednak biorąc pod uwagę konkurencję nie mamy się (teoretycznie) czym przejmować w drodze na muzyczne podium. Co dziwniejsze moje solowe zgłoszenie również zostało zakwalifikowane do finału, czyli długooczekiwany zestaw Ania + konkurs wokalny doszedł do skutku. W końcu to mój ostatni. Nienawidzę tego typu imprez, a widok wszystkich 'konkursowych', jakże przeambitnych i utalentowancyh (jak uważają jedynie one same) dziewczynek powoduje u mnie mdłości. I tak oto praktycznie cały tydzień spędzę poza szkołą, co z jednej strony mnie cholernie cieszy, a z drugiej przeraża zaległościami. A no i nie można zapomnieć o tym, że cofam się w czasie, zumba daje po dupie, zaczynam zmieniać myślenie i dziwnym trafem znam wszystkie odpowiedzi na lekcjach WOSu.
Najwyraźniej się stęskniłam.