Jakoś tak mnie naszło na wspomnienia o lecie, bo teraz ani zimy ani słońca...
______________________________________________
-Wiesz, pamiętam to lato międezy nami. Byłeś namiętny, gorący, pełen pomysłów. Ja byłam pełna odwagi, chciałam podjąć każde wezwanie, które mi dawałeś. Trochę żałowałam, że omineliśmy wiosnę, bo tu wszystko się zaczyna, rodzi, budzi do życia. My przeskoczyliśmy wiosnę. Tak jak jesień. Na jesień przychodzi plucha. Jest pełno łez wzruszeń bądź bólu. Drzewa stają się kolorowe, pisze się wtedy o nich wiersze. Zabrakło jesieni w naszym życiu. Po lecie od razu przyszła zima. Ona jest obca, pełna zimnych uczuć, budzi lęk w drugim człowieku. W Tobie obudziła zazdrość, porywczość. Dopiero potem zrozumiałam, że Twoje zachowanie było spowodowane walką o przetrwanie. Bałeś się, że mnie stracisz, że wszystko między nami zamarznie. Ale mimo wszystko mój upór i determinacja chwilami zmieniały oblicze złowrogiej zimy w tą baśniową w której ogrzewaliśmy nasze zmarznięte stopy.
-Po co mi to wszystko teraz mówisz? Nie rozumiem o co Ci chodzi. Przecież jesteśmy małżeństwem, mamy wspólny dom, psa. Chyba jesteś szczęśliwa? Ja jestem.
-Mówię Ci to, bo boli mnie ten brak wiosny. I lata i jesieni. Nawet zimy mi brakuje. Wtedy wiedziałam, ze Ci na mnie zależy. Teraz... Teraz jest między nami obojętność... Jesteśmy szczęśliwi ale nie razem tylko oddzielnie. Łączy nas wspólny kredyt za mieszkanie i pies, którego przygarneliśmy rok temu. Brakuje mi tych cholernych pór roku. Mimo wszystko wierzę, że nasza miłość nie umarła.
-Co chcesz zrobić? Chcesz mnie opuścić? Zostawić?
-Nie, nie chcę Cię zostawić. Kocham Cię i umarłabym bez Ciebie. Jesteś moim powietrzem. Myśl, że mam spędzić resztę życia bez Ciebie sprawia, że czuję przeraźliwy głód powietrza, miłości.
-To co chcesz zrobić?
-Chcę przeżyć z Tobą wiosnę...