bo wiem

Pisze to bo nie mam przyjaciół takich przy których mógłbym sie wygadać, napić piwa bo lubie, zapalić fajkę wodną.

Tak wiem zrażam ludzi do siebie ale poto by okazać ich twarz zobaczyć jacy są naprawde (ludzie są podli, zawistni, mało interesujący).

Poza jedną dziewczyna już kobietą, która kiedyś do mnie napisała że mam ładne oczy, miesiąc później byliśmy razem (27 marca 2009r. to prawie trzy lata tak dużo i tak niewiele). Ona jedyna mnie docenia, widzi ten skrawek dobrej osoby, staram się zmienić nastawienie moje do ludzi dla niej żeby to widziała (ciężkie to jest). Dostała sie na studia 140km ode mnie, zamieszkała u dziadków, bardzo sie cieszyła a ja razem z nią ale wiedziałem że jeśli coś nie zrobie to (dawałem rok) może być ciężko z Naszym związkiem. nie mówiłem nic wierząc że jakoś razem znajdziemy droge wspólną, wspólną przez życie. rozłąka na te kilka dni daje sie we znaki, dzisiaj w sumie wczoraj bo juz po 1 w nocy jest przyszło załamanie, nałożyło sie na to stres w domu rodzinnym, stres w życiu i jeszcze chyba to że mam delikatnego doła. Powiedziała mi że nie potrzfi tak żyć dalej daleko odemnie. żeby zapomniał co było, żeby znalazł sobie kogoś....

jestem konkretnie podłamany.

jutro mam zaledwie kilka godzin, mysle że jeśli przyjade z bukietem kwiatów i popatrze jej w oczy to będzie dobrze, będzie dobrze kochanie. przynajmnije mam taka nadzieje...oby nie otworzyła drzwi i powiedziała że nie ma sensu...

niechce spaprać sobie życia do końca. życie bez niej to taka pustka dla mnie czekanie na głupiego sms od niej to jak czekanie na losowanie w loterii jak jak jak czekanie na zielone na światłach, nie wyobrażam sobie mojego życia bez jej wsparcia bez jej osoby. chcę własnie z nią iść do przodu przez lata. czy to taie dziwne ?

nie wiem czemu łezke mam w oku i napewno nie zasne dzisiaj