Świat wciąż okrajam do własnych zarysów. Spoglądam tam gdzie oczu mrużyć nie musze, a jak musze to zamykam i udaje ślepego, który zresztą udaje, że widzi. Parodia, bo będąc ślepym nie mam oczu, bo sam je sobie wydłubałem twardo wierząc, że nie ma słońca, więc oczu mrużyć nie musze. Różnica jest taka, że ja czasami ściągam kapelusz. On nigdy.