photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 11 LUTEGO 2015

oddychanie

Lena musiała się nauczyć oddychać na nowo. Wszystko przez igłę, która tkwiła gdzieś w okolicy serca. Nabierała powietrza delikatnie. Jej klatka piersiowa unosiła się dość niepewnie, oddech był chorobliwie płytki. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że nie może odetchnąć pełną piersią, bo jej serce przeszyje zimne ukłucie igły. Tamtego wieczoru długo rozmyślała, czy powinna pójść na to spotkanie. Mogła zorganizować sobie astralną tarczę, która ochroniłaby jej waleczne serduszko. Mogła pobawić się w wiedźmę i sprawić, że wieczór stałby się magiczny. Jednak bezpośrodnio po rozmowie o pracę, udała się do babki, gdzie ze wstrzymywanym płaczem powiedziała - "Życzy mi babcia szczęścia". Stare pomarszczone ręce wylądowały na jej głowie. Niech cię dziecko, Bóg błogosławi. Życzę ci, żeby ci się udało, ale takie sprawy zawsze są trudne. Jeśli się nie powiedzie zawsze możesz spróbować jeszcze raz i jeszcze raz. Łzy znów napłynęły do oczu Leny. Przez jej głowę przemknęła myśl, że miała się nie nastawiać ani dobrze ani źle, choć w kościach czuła, że będzie źle. Nie będzie następnego razu - pomyślała. Wychodząc widziała niepokój babki. Popatrzyła na siebie w ogromnym lustrze w  przedpokoju. Biszkoptowa sukienka leżała jak należy. Nie zdążę się przebrać. Na tę rozmowę powinnam nałożyć na siebie, coś jak na pogrzeb. Uśmięchnęła się na tę myśl. Czy ja chcę tam pójść? Czy naprawdę jeszcze raz chcę słuchać słów ostrych jak brzytwa, czuć to cholerne upokorzenie? Babka myślała o pracy. Sądziła, że to zaprząta moje myśli. Tymczasem ja muszę iść zmierzyć się, ze swoją historią, ze swoim przeznaczeniem. Dobrze, że nie zaczęła wypytywać. Lena poprawiła włosy. Na chodniku kilka razy zawracała. Może jednak, nie będzie tak źle. W końcu łzy nikomu jeszcze nie zaszkodziły. Lena zacisnęła lodowate dłonie w pięści. "Przychodzę tu rozgrzeszyć kogoś, zdjąć ciężar. Będzie bolało. Ból nie jest niczym złym. Pozwala zrozumieć, jak ważne jest, to co się kocha." Weszła po schodach. Kiedy poczuła na sobie spojrzenie pełne wyrzutu. Przełknęła ślinę. "No to zaczynaj - pomyślała. Rań mnie, po to tu jestem. Postanowiła zamówić drinka. Whisky z colą, działało zawsze. Zniezulenie - mówiła sama do siebie. Do oczu znów wezbrały łzy. Wystarczyło, żeby mnie przytulił. Cały świat mi się wali, a on ma zamiar... - szybko przegoniła czarne myśli. Wzięła głęboki oddech. Była zbyt dumna, by płakać przy nim. Nie chciała politowania. Czekała na zrozumienie i szczerą przyjaźń. Rozmowa przebiegła nadzwyczaj szybko. Jedyne, co pamięta, to jak biegła chodnikiem głośno szlochając. Potem zwinęła się w kulkę za marketem i płakała, kilka godzin. Właściwie nie płakała, to gorące łzy same się wylewały. Gromadzone latami w końcu znalazły ujście. Nie spodziewała się, że potrafi tak płakać. Sądziła, że tak płakać to można na pogrzebie kogoś bliskiego, pogrzebie babki, lub matki. Tymczasem ona siedziała za marketem i łkała. Nie dlatego, że rozmowa to pociski słow obliczone na jak największe obrażenia. Nie dlatego, że zafałszowano historię ale dlatego, że odszedł jak ktoś zupełnie obcy. Jakby nigdy nie było w nim miejsca na jej sny.  

Informacje o banshii


Inni zdjęcia: Dla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegames