Czasami mam wrażenie, że te wszystkie cudowne, otaczające mnie rzeczy to tylko pieprzony sen, tylko wymysł mojej chorej wyobraźni. Ciągle boje się, że za chwilę będzie rano i będę musiała się obudzić, wyrwać z mojego raju. Mój raj jest przy Tobie. Ty jesteś moim aniołem, moim Bogiem, jesteś jednym z najważniejszych dla mnie ludzi. Jesteś moją Rodziną, moim Przyjacielem, moją Otuchą i moim Azylem. Nie jesteś częścią mego świata a moim Światem. Jesteś moją gwiazdą, która wskazuje mi drogę. Jesteś moim Przeznaczeniem, moją Perspektywą na przyszłość.
Jeszcze ponad rok temu dałabym wszystko by zmienić przeszłość. Nie popełnić błędów, które popełniłam. Nie dać zranić się ludzią, którzy mnie zranili. Zebrać sie na pewne rzeczy wcześniej. Spotkać Ciebie pare lat wcześniej. Dziś... nie zmieniła bym niczego. Czemu? Bo nie mam pewności czy kiedy zmieniłabym chodź szczegół w moim życiu czy teraz, 12 listopada 2011 roku mogłabym powiedzieć "Kocham Cię, Michale Popiński, jestem z Tobą niesamowicie szczęśliwa i ostatni rok był jak dotąd najlepszym rokiem w moim życiu.".
Pamiętam jak rok temu ktoś, nie pamiętam już nawet kto, powiedział mi, że on nas razem nie widzi, nie pasujemy do siebie. Ludzie to tylko ludzie. Mylą się. Bardzi się mylą. A my nie tylko pasujemy do siebie, my jesteśmy jednością, dwoma połówkami jabłka.
"Miłość jest jak narkotyk" <- to zdecydowanie najzdrowszy i najlepszy rodzaj amfetaminy jaki istnieje ;*