photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 23 LIPCA 2008

#6

R. w najlepsze zaprzyjaźnia się z P, dobrze, czuję się jak Matka Założycielka jakiegoś wspaniałego forum dyskusyjnego, albo doooożycia chwili w której udaje się komuś znajomemy wysłanie/akceptowanie cytatu na bashu.

temat dyskusji też fajny. Dramatyczne osłabienie mojej inteligencji po łokendzie:D xD

grałam w jakieś głupie gry, wyścigi latających deskorolek i zbieranie diamentów połączone z zabijaniem nietoperzy,

nie chcę zabijać nietoperzy, są pod ochroną chyba i kojarzą się z Severusem S., który moją ulubioną HP postacią jest i na wieki wieków zostanie. Wracając do gierek, jeszcze głupsze chyba niż moja i K. ulubiona gra na plejstejszyn N., gdzie

nawalamy się potworkami i K.

z reguły zwycięża te pojedynki, bo ja gram na wariata, bez najmniejszego rozeznania wciskając wszystkie guziki po kolei. ;P

A te postacie mówią urocze rzeczy, typu the wind will guide me albo sword is my destination albo give up already.

A czasami, jak naprawdę są potworkami - Astaroth ma taki zajebisty wielki topór! - tylko syczą i mamroczą, też fajnie.

Kontrastując, żebyście nie mieli złego zdania o mym poziomie intelektualnym, moja "Gra w klasy" idzie, idzie i dojść nie może, a przecież ten allegrowicz, od którego nabyłam egzemplarz po cenie wspaniałej piętnaście pięćdziesiąt (czy coś koło tego), miał takie dobre opinie! Może nie wysłał z zemsty za to piętnaście pięćdziesiąt, bo bardzo chamsko przebiłam poprzednią ofertę minimalną, pięćdziesięciogroszową sumą, i to jeszcze na trzy minuty przed końcem akcji. Ha, ha. Może K. jest lepsza w nawalanki, ale to to mnie wind guide na allegro.
Ale ja miałam o weekendzie 2h u rodziny. Więc byłam i robiłam głupie rzeczy - razem z jedenastoletnią kuzynką plułyśmy pestkami czereśni, siedząc na drzewie (nie czereśniowym, więc byłyśmy jak ta krowa, co to je śliwki na dębie), w obliczu zepsutej suszarki suszyłyśmy sobie włosy, podnosząc grzejnik, bawiłyśmy się w salon piękności - ja, udekorowana przez A., mogłabym śmiało przywdziać czarną pelerynę i iść dzieci straszyć, w sumie nawet peleryna byłaby zbędna. Potem z zemsty miast makijażu namalowałam jej na twarzy nieregularne kropki i kreski złotobrązową szminką, nieregularne, bo stawiała opór. Fajne zabawy. Przeraża mnie natomiast kuzynka trzynastoletnia, O., która w straszliwy, niepojęty dla mnie sposób zaczyna dorastać, i w ten weekend miała właśnie urodzinową imprezę; siedziałam w drugim pokoju, czytając Chmielewską (ukłon w stronę Anny), a ferajna (jedenaście osób!) hałaśliwie grała w butelkę na prawdę (wyzwanie pominięto), przy czym doskonale dające się usłyszeć przez ścianę pytania mogły wbić w ściany. Tak samo w ściany wbijały inteligentne komentarze dwunasto- i trzynastoletniej młodzieży płci męskiej. Płeć żeńska zachowywała większy umiar w nader czytelnych erotycznych aluzjach. Co za paskudna młodzież nam rośnie, z wysokości swojej tszeciejgimnazjalnej czuję się zniesmaczona tak zwaną przyszłością narodu. Hm, fakt, że sama w dużym stopniu ową przyszłość narodu stanowię, pomińmy, co?

Słucham Lao Che , jakże miły powiew świeżości. I jaki uroczy postmodernizm z tymi wplatanymi w teksty aluzjami, cytatami, oczkami puszczanymi do słuchających, c'est beau.

 

 

 

 

 

bo się podjarałam rozszerzonym edytorem ;p

 

 

 

 

Komentarze

grzesio94 ile ludzi ; D
haha ; d
wbijaj do mnie xd ; ***
24/07/2008 10:29:13
grzesio94 ok dodajeee ; D
; *
24/07/2008 10:14:09
Info

Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika balloon.