Byliście kiedyś w Paryżu? Takie miasteczko gdzies we Francji, slynie z kawalka blachy i napalonych arabów. Ja byłam, mialam to szczescie! Ogromna ilość parków, zabytków, sklepów i restauracji, można by powiedziec że jest to prawdziwy raj dla turystów. Ale to jest tylko jedna strona tego miasta. Ja poznałam też i tą drugą! Wstajesz, nie ważne o której, może to być 12.30 albo 5 rano, wyglądasz przez okno i zawsze jest ktoś kto jeszcze nie śpi. Ubiera sie buty i idzie do sklepu....ale w piżamie? No jasne! Kogo to obchodzi??? Trzeba tylko coś zjesc i w droge. Nie ważne gdzie sie idzie, zawsze jest ktoś kto Cie zaczepi albo zapyta jak sie masz. Inne podejscie do zycia i totalna wyluzka! Jedna wielka mieszanka kultur tylko polakow da sie rozpoznać...skarpetki do kolan i wodka w kieszeni, tak to juz jest. Miesiąc tutaj i juz wiadomo jak kupić fajki u araba, jak sie dostać do strzezonego parku albo jak przejsc przez bramki w metrze zeby nie zaplacić za bilet. Wystarczy miec blond wlosy i niebieskie oczy, a policjanci zamiast wpisac mandat za przechodzenie na czerwonym zaczynają gwizdac,
a ochrona w metrze nie pyta o bilet ale pochodzenie! Niestety czas goni nas, goni nas, glupi czas!
cztery bajki, cztery fajki
pięć powodow do zabawy i już na to nie ma rady!