Wcale nie musimy ubierać się w ciuchy z Hogwartu i nosić Hedwigę na ramieniu, dobrze jest choć ilość maratonów imprezowych już trochę mnie przerasta.
Jak ja lubię taką pogodę jak dziś! Rześkie powietrze, piętnastostopniowy chłód, orzeźwiający wiatr wywołujące dreszcze na odkrytych częściach ciała, ale też słońce, które zmusza do mrużenia oczu. Jeszcze jakby wyciąć z życia ból po kacu byłoby cudnie.
Znów znikam na jakiś czas. Może uda mi się znaleźć jakieś dobre wino w Zielonej Górze oraz sprzedać miliard pasków. No i potem nie umrzeć na zwałę, gdy pojadę z Ciołasem na Podlasie.