pracuję nad planem samozagłady i uciemiężenia swoich wakacji. czas spiąć pupkę i wybrać się z sierpem na wielostronicowe żniwa celem nadrobienia tego co umknęło przez te dwa lata o łącznej długości mojego dzisiejszego snu. owoc starań i intensywnych stosunków przyjdzie na świat za jakieś 10 miesięcy okraszony hasłem przewodnim 'krew, pot, sperma i łzy', kiedy to będę już starym, styranym życiem człowiekiem, mniej lub bardziej zdecydowanym na coś czego teraz jeszcze dokładnie nie widzę. z jakimś pomysłem na dalszą egzystencję. potem szybko kilka stanów przedzawałowych + parę ekskrementów w nieoczekiwanych okolicznościach. rach pach ciach i najdłuższe wakacje w karierze. najbardziej zasłużone dla przebimbywaczy takich jak ja. ta.
czy słońce? czy deszcz? czy dobrze? czy źle?
tak. pozdro 600 -.-'