Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: Jak się masz, koteczku!
- Źle bardzo... - i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu prawi: - Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!
- A myszki nie można? - zapyta koteczek -
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
- Broń Boże! Pijawki i dyjeta ścisła!
obecnie kapsyd jest offline. ważny sparing z wirusem przegrywam 8217381273812783271837878 : 0
nicnieróbstwo przy tym uskuteczniając. leże i wegetuję, zastanawiając się nad własną deewolucją.
przestaje mówić, chodzić, robić cokolwiek. jeśli narządy nieużywane zanikają to tylko patrzeć aż zamienie się w skąposzczeta.
będę sobie wesoło pełzać do szkółki i wpierniczać muł. <3
muł i tak jest pewnie lepszy od tego co wciskam sobie przełykiem obecnie. kreska w kreskę.
głupia jesień w środku maja! hgrr. wrr. brr ;s