Święta, święta i po świętach.
To bez sensu. Tyle przygotowań, nerwów, żeby to wszystko tak minęło i czar prysł. Wczoraj było baaardzo fajnie. Moja przypałowa rodzinka i jednak nie było żadnej sztucznej atmosfery, było tak mega swobodnie. Jak zwykle (:
Potem pasterka, no niech wytrwam chociaż tydzień po spowiedzi bez jakichś większych grzechów. Do sylwestra, o.
Prezenty? Jestem mega zadowolona. Jestem najszczęśliwszą posiadaczką Triada i płyty A beautiful Lie, a reszta prezentów już nie była tak niezbędna :D Poza tymi dwoma rzeczami w moje posiadanie trafiły dwa lakiery, torebka, prostownica, suszarka, kasa i takie tam pierdoły.
Wczoraj czułam klimat leżąc w łóżku, słuchając 3 razy pod rząd ABL i wpatrując się bez celu w migające lampki powieszone na lustrze. Tak, wiem, że to dziwne.
A jak wam minęły święta?
I'm a selfish bastard but at least I'm not alone.