chyba sobie tutaj wróciłam, ale na bank to ostatnia notka w tym roku, wiec sie powyżalam jak na koniec grudnia przystało. ogólnie, to skończyłam liceum, zdałam maturę, znalazłam pracę, dostałam się na te studia co chciałam, w końcu zdalam prawo jazdy i dostałam własne autko, usłyszałam i zobaczyłam na żywo bmth i system - dwa najlepsze zespoły na świecie, poznałam masę ludzi, ale i tak mimo tych wszystkich rzeczy uważam, że ten rok był najgorszym rokiem w moim życiu. każdy popełnia błędy, za które się płaci, czasem większą lub mniejszą cenę. zawsze po dobrym dniu, następował ten słaby, każdy gorszy od poprzedniego. czasami wszystko rozsypywało się w małe kawałeczki, które zawsze chciałam pozbierac. wszystkie przykre rzeczy starałam się zawsze wybaczac, mimo, że one gdzieś głęboko dalej we mnie siedzą, ale nie chcę ich wypominac, dla dobra innych. żałuję tylko, że zawsze staram się zachowywac w porządku do wszystkich osób, często dostając po dupie. wiele ludzi poznałam, z kilkoma także straciłam kontakt, ale mimo wszystko, mam przy sobie dalej jedną, najważniejszą w moim życiu osobę, która zawsze sprawia, że umiem się uśmiechac; pokazuje mi, jak byc lepszym człowiekiem; dzięki bogu wybacza moje wszystkie głupoty, ale daje zawsze wiele do myślenia nad moim zachowaniem; na którą zawsze mogę liczyc; a co najważniejsze kocha mnie i mi ufa tak samo jak ja jej. i cieszę się, że ta osoba wytrzymała już 3,5 roku ze mną, i mam nadzieję, że nowy rok, będzie o wiele lepszy nie tylko dla mnie samej, ale dla nas.
i w sumie wydaję mi się, że 1 stycznia obudze się szczęśliwa, z przekonaniem, że ten rok będzie o wiele lepszy i z postanowieniem, że bardziej skupie sie na innych, w szczególności na tej jednej osobie, bo nie chce niczego nigdy więcej zepsuc.
tak więc życzę wszystkim (i sobie chyba też) udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku oraz małego kaca (bo co niektórzy idą w nowy rok do pracy:> a reszta w sumie niech porządnie kacuje i stara sobie przypomniec sylwestrową imprezkę:))