'Przeciez celem egzystencji jest oddanie komus tego co pulsuje nam w piersi'
Koniec zeszlego roku byl dla mnie prawie jak koniec swiata, ktory teoretycznie mial nadejsc. Dla mnie sie rozpadl tak bezsensownie jak bezsensowne bylo promowanie tego 'konca'.
Lecz w tym roku urodzilam sie na nowo, i kazdego dnia uswiadamiam sobie ze mozna nie tylko zyc, a wrecz rozkwitac :) Byc z kims, ale wciaz soba, zyc dla kogos, nie zyjac na przekor sobie.
Idealna majowka, idealne weekendy, dni, wieczory...
Zupelnie niespodziewanie stala sie niesamowicie piekna pierwsza polowa roku. Chce aby kolejna byla rownie dobra.
Aby swiat stal sie piekny nie trzeba zmuszac masy ludzi aby robili dobre rzeczy. Wystarczy dwoje rownie bijacych serc, aby byl lepszy.
Szczesliwa. :)