Chyba jeszcze nie jest ze mną tak źle jak przeżyłem wczorajszy wyjazd do Pomarańczy. Zdecydowanie "we went hard".
A wszystko się zaczęło od tego, że podobno mam imieniny (dokładniej to miałem w środę). Jako, że zbieraliśmy się i tak na imprezę, więc zdecydowaliśmy, że można to wykorzystać (loża + wejściówki + szampan). Wziąłem też udział w konkursie i wygrałem: 3 wejściówki + szampana + loże + 70zł na barze.
Sam wyjazd też był strasznie na styk. Graliśmy z Grześkiem jeszcze w lidze i mecz skończył się dopiero o 20:30, więc... 20 minut zostało, żeby wykąpać się, ogolić, ogarnąć, zjeść coś i zdążyć na busa - wydawałoby się mission impossible, ale... nie ma rzeczy niemożliwych!
Co do samej imprezy to muszę przyznać, żeby była bardzo dobra... wprawdzie w losowaniu nie wygraliśmy, ale... poznaliśmy dziewczynę, która wygrała 100zł w konkursie. Tak, więc łącząc siły wypiliśmy X razy Kamikaze i piwo na koniec... bawiliśmy się do końca i około 3:40 musieliśmy opuścić lokal, bo zamykali.
Poszliśmy na przystanek, tam spotkaliśmy dziewczyny z Pomarańczy, które też miały wracać 870, a z którymi pod koniec imprezy trochę gadaliśmy. Uświadomiły nas, że ten kurs 870 kończy w Zabrzu, ale... pojecaliśmy. Tam razem z dziewczynami przesiedliśmy się do 47 na Knurów. Dziewczyny wysiadły a my pojechaliśmy... do mostu i autobus się zatrzymał, a wszyscy ludzie wysiedli. Okazało się, że z powodu przebudowy mostu musimy przejść przez most, a z drugiej strony będzie podstawiony kolejny autobus 47, wesoło nie? Daliśmy radę i dojechaliśmy do Knurowa. Z tamtąd przesiadka do 710 i ... z Przemem do Gliwic. Na placu piastów Złoty Kurczak i w końcu powrót do Knurowa. Nieźle (...)
Dawno nie poznałem tylu nowych osób na takiej "publicznej" imprezie w klubie. Począwszy do barmanek, przez fotografa a kończąc na innych uczestniczkach imprezy. Wszystko na +, pozostaje tylko zregenerować siły, dojechać jutro na Garden Party do Myszkowa i znów dać się ponieść melanżowi!