wszystko się komplikuje. ten rok miał być inny, lepszy. a zaczął się fatalnie. mija dopiero 12 dzień roku, a ja już mam go dość. na imprezie urodzinowej przed świętami wszystko sie zaczęło. po Dogukanie miałam dość facetów i żadnego nie chciałam, byłam na etapie odrzucenia wszystkich i nawet nie myślałam o nikim nowym. a tu nagle Łukasz mnie pocałował.. jakby tego było mało poznałam Toma. znałam go już szybciej, ale jakoś na tej imprezie się ze sobą zgadaliśmy. zapytał mnie, czy całowałam się z Łukaszem. zaprzeczyłam. bo to było jeszcze przed pocałunkiem. powiedziałam mu, że Łukasza nie można traktować poważnie, że to tylko kolega. on mi odpowiedział "to dobrze, to chciałem usłyszeć". potem była akcja z Łukaszem, ale nikto o tym nie wie. gdy wróciłam do reszty, jakoś nie chciało mi się tam siedzieć. zobaczyłam, że Tom wychodzi na fajkę, więc poszłam z nim. na zewnątrz było zimno. wszedł do środka po jakąś bluzę i ubrał mi ją. wzięłam od niego trzy buchy, on dokończył i weszliśmy do środka. zdjęłąm bluzę, on odwiesił ją na wieszak. staliśmy na przeciwko siebie i wtedy on zrobił krok do przodu i mnie pocałował. chwycił mnie za rękę i weszliśmy do pokoju obok. całowaliśmy się. byłam trochę tym wszystkim oszołomiona. nie sądziłam, że taki chłopak jak on i ja, że coś. on jest idealnie w moim typie. brunet, niebieskie oczy, dwudniowy zarost, słodki uśmiech, trochę starszy, można powiedzieć, że typ bad boya, ale jest ogarnięty i inteligętny. gdy wychodziliśmy poszedł z nami. przed domem zostaliśmy znowu sami. pocałował mnie na pożegnanie. mieliśmy na pweno zobaczyć się w sylwestra albo "może nawet szybciej". ale ostatecznie nie zobaczyliśmy się ani szybciej, ani w sylwestra. dowiedziałam się, że go nie będzie na samej imprezie. liczyłam na jego obecność. myślałąm, że pewnie coś się wydarzy. ale nie. napisałam po sylwku do niego dlaczego go z nami nie było, to odpisał mi tylko, że tak wyszło. miałam straszny mętlik w głowie, a oglądanie wspólnych zdjęć zrobionych na uro wcale mi nie pomagało.. podobał mi się, bardzo. ale z drugiej strony nie wierzyłam, że taki chłopak jak on może cos do mnie mieć, że mogłoby coś z tego wyjść, nie miałam tej pewności siebie i poczucia, że on może cos do mnie mieć.. po sylwestrze MArtyna mówiła mi, po raz kolejny, że mam się barć za Tomka. spotkałam go po sylwku na imprezie i mówił, że mamy do pogadania. przez głowę przeszło mi dosłownie wszystko ale nie to o czym on chciał pogadać. chodziło mu o fajki, bo na sylwku zapaliłam i on to widział. mówił, że chciał podejść i wyrzucić mi tą fajkę. powiedział też że "to że MArtyna pali to mnie nie obchodzi, ale ty to co innego". MArtyna mówi że to coś znaczy, zwłaszcza, że ostatnio gadaliśmy o związkach, ale tak ogólnie. mówi też, że nie mam myśleć o Tomie tylko brać sie za Tomka bo to na prawdę fajny facet. ma rację. Tom miał ostatnio urodziny. napisałam mu w wiadomości życzenia, myślałam, że może trochę popiszemy, ale nie. nawet tego nie odczytał.. dupek. nie wiem już czego chcę, ale chyba wiem, czego nie chcę. nie chcę Toma. nie, nie chcę go. teraz, gdy tylko go spotkam muszę mu pokazać, co mógł mieć, ale nie ma. chcę mu pokazać. to nic, że jest zajebisty, nie mogę mu ulec. tego się muszę trzymać.
jakby tego było mało na siłowni widziałam laskę od Dogukana.. pozytywem było tylko to, że tajemniczy przystojniak znowu tam był. może znowu zacznę go tam spotykać? zobaczymy jak to wszystko sie skończy...
* Nie odpisał, nie oddzwonił, nie przyszedł. No, ale z drugiej strony, dziś znowu na szczęście nie było końca świata. W sumie, chociaż smutno, to jednak jest OK.
* Właśnie to lubię w zdjęciach. Są dowodem, że kiedyś, choćby przez chwilę, wszystko układało się po naszej myśli.
* Każdy z nas ma osobę, w którą mógłby wpatrywać się bez opamiętania.
* I znowu rodzi się ta pieprzona potrzeba bycia z kimś, bo samemu nie daję się rady..
* bez nadziei , bez jutra , bez wiary w szczęście ...
* - wierzysz w cuda?
- nie dziś
* Zrób makijaż, załóż szpilki, rozpuść włosy, ociekaj zajebistością i przejdź obok Niego. Niech poczuje co stracił.
* marzenia się nie spełniają. nie pytaj skąd wiem.
* są dni, kiedy najtrudniejszą wiarą staje siś wiara w samego siebie.