Wakacje 2009, Chorwacja, pół-niefortunny (ze względu na noclegownię na balkonie przy opuszczonej budowie) wypad z Kałużą na Čiovo o świcie. Po krótkiej kąpieli w morzu, w przemoczonej koszuli nocnej wspinałam się z nią na górę wyspy. Doszłyśmy do początków lasu stwierdzając, że im wyżej, tym biedniej i zanim zawróciłyśmy, zrobiłam zdjęcie. Zdjęcie oczywiście zalatuje chujowością, ale na żywo widok był naprawdę zachwycający. Wstawiam, bo nie mam już co wstawiać. Taa, fajne wakacje. Bez spierdolonego sierpnia, jak będzie w tym roku przez jebaną matmę. Nie będę tu przytaczać epitetów dotyczących szanownego pana profesora, bo ktoś niepowołany to przeczyta i szanowny pan profesor jeszcze bardziej będzie się starał, żeby usadzić mnie i pewnie przy okazji Monikę. A moje ego jest wielkości orzeszka. No, nigdy nie szło mi z matmy, a inna sprawa, że nigdy nie szło mi z przedmiotów nauczanych przez nauczycieli, z którymi nie potrafiłam złapać jakiejś zależności. I teraz mam podwójnie przejebane. Cóż tam. Już się w sumie nawet nie denerwuję. Znowu tylko dostałam opierdol, że nie mam patrzeć na ludzi tylko skupić się na samodoskonaleniu, blah blah blah... Tak już odchodząc od tematu matmy, już sama nie wiem czy lepiej bić się o ludzi i dostawać za to po dupie, czy skupić się na sobie by coś osiągnąć i znów wszystkich stracić?
Argh, jakie to jest trudne, jakie zajebiście trudne to wszystko! Dlaczego w moim przypadku nie mogę pogodzić spraw wewnętrznych i ludzi? Dlaczego muszę wybierać?
Dobrze, że mam przy sobie gumowy gryzak w kształcie kości, bo inaczej pogryzłabym sobie ręce przez ten stres.
Ja pierdolę.
No ja pierdolę!
Użytkownik awesomelou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.