Po ośmiu dniach detoxu alkoholowego, ku ogromnej swej radości i takiemu-ż rozczarowaniu swego ojca opuściłem krakowskie Houston. Cóż - tymczasowo muszę odrobinkę przystopować, głównie po to, aby nie dać się rodzinie pozbawić kontroli nad własnym losem. Bo ja już widziałem ojca gotowego mnie ubezwłasnowolnić i tym samym pozbawić się problemu w postaci niepokornego JA. Cóż, już całe lata temu sparafrazowałem Boya; "Jakich nieszczęść nie unika / człek gdy ojca ma fizyka"...
Hasła do konta ascaro.fbl.pl wciąż brak.
------------------------------
Druga znów była dziewczynka,
A zwała się Ernestynka.
Jeden miała smutek wielki,
Bo ojciec robił serdelki.
A przeciwnie, za to ona
Była bardzo wykształcona.
Wciąż czytała co się zmieści
Śliczne francuskie powieści.
Mówili o niej bógwico,
Że jest tylko półdziewicą.
Nie każda jest taka święta,
Żeby zaraz mieć bliźnięta.
Raz ją ojciec przez to złapał,
Bo jej narzeczony chrapał.
Straszny krzyk się zrobił w domu,
Że tak czynią po kryjomu.
Każdy wrzeszczał o czym innym,
Jak zwykle w życiu rodzinnym.
Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzał po kilka razy.
Ona płakała cichutko,
Bo ją przy tym kopnął w udko.
A potem jeszcze jej ostro
Zakazał bawić się z siostrą,
Że się taka sama świnka
Zrobi jak ta Ernestynka.
Z książkami też była heca:
Wszystkie powrzucał do pieca,
Choć sam nie wiedział, dlaczego,
Co ma jedno do drugiego.
W końcu ustały te krzyki,
Poszedł rano do fabryki.
Na co człowiek się naraża,
Kiedy ojca ma masarza.
Tadeusz Boy-Żeleński - "Tetralogia z kajetu pensjonarki: 2. Ernestynka"