photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 15 MAJA 2014

#24. Eugara

Eugara oo
Om El Bellissimo oo x Eudora oo

SK Janów Podlaski
http://www.janow.arabians.pl/pl/rodowod-form.php


Moja mała niunia z niedzieli  <3 Oj pamiętam jazdę na niej, oj tak. Prawie mnie zabiła xD Bo kolorowe parasolki są złe i straaaszne. 
Dla wytrwałych i szczerze zainteresowanych znalazłam tekst opisujący pracę dżokeja, który pokazuje, że to wcale nie jest tak łatwe, jak wygląda z boku. Wkleiłam go na samym dole.

 


https://www.youtube.com/watch?v=cxpIIu_jZjU

Jeśli chodzi o konie zwykle upieram się przy swoich racjach (wyścigi, praca naturalna itp.) a wszystkie inne są złe, ale gdy oglądam takie filmiki jak ten, mam głęboko w d*pie czy ktoś jest skokowcem, ujeżdżeniowcem, cross'owcem, naturalistą czy wyścigowcem. Wszyscy jesteśmy 'equestrians' i tylko to się liczy. We are not afraid! Jesteśmy niesamowici <3 !!! 


"Koń wyścigowy pełnej krwi angielskiej jest jednym z najwspanialszych boskich stworzeń. Ważące 600 kg zwierzę może rozwinąć prędkość do 65 km/h. Wyposażony w refleks dużo szybszy niż najszybsi ludzie, jednym skokiem pokonuje 8,5 metra i potrafi skręcić w miejscu. Jego ciało stanowi paradoks masy i lekkości, ukształtowane jest tak, aby ślizgiem przecinać powietrze z lekkością strzały. Jego umysł zdominowany jest przez jeden nakaz "trzeba biec". Rozwija prędkość z ogromną odwagą, przekracza granice zmęczenia, czasem nawet możliwości swoich kości i ścięgien. W biegu jest przykładem doskonałego, naturalnego mariażu formy i celu. 
Jazda na takim koniu przypomina pilotowanie półtonowej katapulty. Bez wątpienia jest to jeden z najniebezpieczniejszych sportów. Nic nie może się równać z niezwykłą sprawnością dżokejów. Badania elementów sprawności ogólnej wykonane na Uniwersytecie Los Angeles pokazały, że ze wszystkich sportowców dżokeje posiadają ją najwyżej rozwiniętą. Nie może być inaczej. Po pierwsze, muszą mieć doskonałą zdolność utrzymania równowagi, koordynacji i doskonały refleks. Ciało konia cały czas zmienia ułożenie. Głowa i szyja wykonują ruch wahadłowy, pracują wszystkie mięśnie barków, grzbietu i zadu. Na rozpędzonym koniu jeździec nie siedzi w siodle, przykuca nad nim, utrzymując cały ciężar ciała na palcach nóg, opartych o strzemiona zawieszone jakieś trzydzieści centymetrów od siedziska siodła. Kiedy koń robi skok naprzód, dżokej ma kontakt z bokami konia jedynie za pomocą wewnętrznych części stóp i stawów skokowych - cała reszta balansuje w powietrzu. Innymi słowy, dżokeje przykucają na kołyszących się grzbietach swoich wierzchowców, co przypomina nieco siedzenie na bagażniku samochodu podskakującego na wybojach. Ten stan opisany słowami naukowców z Uniwersytetu Północnej Karoliny, jest "sytuacją dynamicznej nierównowagi i balistycznego potencjału". Środek równowagi jest tak niewielki, że wystarczy aby dżokej odchylił się nieco do tyłu i może spaść z konia. Podobnie, jeśli pochyli się parę centymetrów do przodu - trudno mu będzie uniknąć upadku przez koński łeb. Szyja konia pełnej krwi, mimo iż szeroka u nasady, na wysokości kłębu jest zadziwiająco wąska. Kiedy dżokej jedzie w półsiadzie na rozpędzonym koniu, nie ma się czego przytrzymać, by uniknąć upadku przez szyję pod kopyta konia. 
Jazda wyścigowa jest bardzo wyczerpująca. Często zdarza się, że początkujący dżokeje już po pierwszym okrążeniu wokół toru są tak zmęczeni, że nie są w stanie o własnych siłach dojść do stajni. Siła nie jest tu środkiem do zwycięstwa, ale jest niezbędna do przetrwania (...). 
Dżokej jest nie tylko pasażerem na koniu wyścigowym. Odgrywa kluczową rolę w dziele wygrywania gonitw. Po pierwsze, dżokeje muszą posiadać nadzwyczajne wyczucie tempa na każdym odcinku toru. Najważniejsza jest strategia (...).
Jazda okrakiem na działających instynktownie stworzeniach, poruszających się w zbitej grupie z ogromną prędkością - czyli wyścigi konne - w latach trzydziestych była równie niebezpieczna jak dziś. Jeźdźcy nie musieli nawet spadać z konia by doznać kontuzji. Ich dłonie i golenie były miażdżone, a więzadła kolanowe pryskały, kiedy konie ocierały się o siebie lub też inny koń przyciskał je do bandy lub do ściany. Stawy skokowe były miażdżone, jeśli stopa uwięzła w maszynie startowej (...).
Poważne uszkodzenia ciała, podobne do obrażeń odnoszonych w wypadkach samochodowych, są udziałem każdego dżokeja." 
Laura Hillenbrand, "Niepokonany Seabiscuit"

Chwała tym, którzy to przeczytali! Dziękuję wam bardzo :)


Mamy nowe logo od @derbella. Jest cudowne <3 Tor od @reyesstables nie działa mi hak na razie, a więc budujemy swój na wzór partynickiego :)

 

Komentarze

crowestate mó kolego mówi (on gra na prekusji) ze:

Widzisz, ty sobie poejździsz 10 razy i już jeździsz samodzielnie, a w ogóle co to ty tylko na koniu siedzisz...
Ja to muszę rok ćwiczyć (na takim czymś) żeby grać na normalnej perkusji!

To w ogó,le bez sensu...
15/05/2014 19:24:33
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 8
heroesstables Ja nie mogę chyba żyć bez tego dreszczyku emocji. Bez tego szaleństwa na zawodach. Bez pędzenia na czworobok czy parkur byle zdążyć. Podczas zawodów, czuję, ze właśnie wtedy musimy sobie z Miską wzajemnie zaufać. Zwłaszcza na crossie. Cudowne uczucie dla mnie. Ja poza tym potępiam moich dotychczasowych trenerów. Z moim obecnym wiem, ze jest otwarty na metody naturalne i to jest dla mnie fantastyczne. Że jak mi coś nie wychodzi to pozwala zejść z konia, uspokoić siebie i konia. Ja sama uwielbiam metody naturalne, ale robię to po swojemu. Co trochę szukam innej drogi niż te wydeptane przez innych ścieżki. Kieruję się intuicją. Wiem, jak okazać uległość i inne uczucia. Bardzo pomogła mi praca z ... psami. Pracowałam (właściwie wolontariat) przygotowując psy do konkursów agility. Tam mowa ciała często jest szybszą i lepszą droga. Nie rozumiem ludzi, którzy z koniach widza poddanych. Dla mnie to najpiękniejszy partner. I chociaż nie raz pokaleczyłam się przez upadek z konia (np. sytuacja z linkami) To zawsze wsiadam na nowo i znów się narażam xD Bo mam zaufanie do Misi a Miska ma do mnie. I dlatego zawody są tylko sprawdzianem naszych umiejętności a wygrana - dowodem, że jest coraz lepiej, coraz bardziej sobie ufamy. I właśnie to bezgraniczne zaufanie jest moim jeździeckim celem.
16/05/2014 16:11:07
avstud Dla mnie zawody to trochę traktowanie koni przedmiotowo, żeby tylko zdobyć nagrodę. Nie mówię, że dla wszystkich tak jest, np. dla ciebie, ale takie jest moje odczucie. Konie cierpią w większości przez sport i przez to, że ludzie chcą wygrywać. Rollkur, masakryczne kiełzna i tłamszenie koni w ujeżdżeniu, zakładanie na konie 1029349 osprzętu, bicie batem i szarpanie za wodze w skokach, konie łamiące karki na crossie (choć cross bardzo lubię, ale z umiarem) czy słynne elektryczne baty na Służewcu... nie sposób wyliczyć.
16/05/2014 16:26:28
heroesstables To zależy od ludzi. Mi wszyscy wpajali: najpierw myśl o koniu, potem o sobie. Co do ujeżdżenia to uważam, że większość ujeżdżeniowców nie wie, co robi i po co. Oni tak robią, bo ich tak nauczyli. Uważam, że wszystkie patenty są drogą na skróty, kosztem konia. jak inaczej nazwać trzylatki ganaszowane siłą i czarną wodzą aby tylko było ładnie? Co do łamania karków na corssie... Taki to sport. Ale prawda jest taka, że to zdarza się bardzo rzadko. I przeważnie tylko z winy jeźdźca. Jednak jeśli kogoś taka strata nie boli... Jest potworem. Po prostu potworem. Co do bata... Miska jest tak nauczona, że jak dotknę ją tylko musnę wręcz łopatkę, to ona już idzie żwawiej. Szarpanie za wodze... Nie wiem po co, ale mi wystarcza (nawet jak skacze wysokościowo ok. 160) lekka półparada. Nie rozumiem czemu na zawodach tak te konie ciągają. No wiem emocje itd. Ale czy in chodzi o to, żeby dać się ponieść wizji zwycięstwa, czy o dobro konia? Mi zdecydowanie o to drugie. Nie nalegam na wygraną, staram się wybadać granice Miski i pilnować, by ich nie przekroczyła. Kiełzna są dobre, jeśli umie się ich używać. Nie popieram absolutnie zakładania czarnej dla początkujących, żeby się nauczyli dawać głowę konia do dołu.
16/05/2014 16:53:19
heroesstables A już na 1000000% nie wsadziłabym ich nawet na pelham. Z takim traktowaniem koni nic się nie zrobi, bo ludzie nie traktują jeździectwa jako zrozumienia i zaufania, ale jak kolejny indywidualny sport z kupą mięcha pod nimi... No i na pewno nie popieram lania konia batem ( o elektrycznym nie wspomnę). A ujeżdżenie to dla mnie masakra i robienie krzywdy koniom. Pięciolatki na ostrych kiełznach z nachrapnikiem i skośnikiem wręcz wbitym w skórę trzaskane batem po zadzie żeby zrobiły show... Jednak jak jeżdżę na zawody, to jest tam mnóstwo ludzi, którzy myślą jak ja - zawody to tylko trening zaufania. Sport jest dla mnie tylko zabawą a nie szaleńcza pogonią za medalem. I chyba dlatego właśnie wygrywam. Zgadzam się z tobą w 1000% że konie cierpią przez nas, ale też dzięki nam stają się inne (podam przykład znany - Monty Roberts). Czy warto? Nie wiem. Chcę żeby mój koń był moim najlepszym przyjacielem.
16/05/2014 16:53:23
julu1601 Zgadzam się z wami oczywiście, ale nie zaprzeczam, że w muzyce emocji nie ma :D Wiem co mówię, bo od 6 lat gram na skrzypcach i jak mam jakiś koncert przed publicznością zagrać, to prawie nie mdleję ze strachu, haha :) Ale to już z innej beczki.
18/05/2014 21:10:50
vicky1601 Niesamowity film! Aż miałam ciarki na plecach :D
16/05/2014 13:47:50
avstud Ja też mam za każdym razem ciarki jak oglądam takie filmiki :3
16/05/2014 15:47:46
heroesstables Jejku ja mojego półrocznego pobytu na Służewcu nigdy nie zapomnę. Nie raz było tak: dzisiaj nie ma warunków do jazdy - konie na karuzelę a my wymieniamy ściółkę potem ew. czyścimy koniki. No i wsiadamy na konie. 5 miesięcy uczyłam się sprawić, by koń nie próbował cały czas się ścigać i nie spaść z siodła. Wyjaśnili nam zasady dosiadu i ew. poprawiali. Nie muszę mówić, że spadało się po 3-4 razy na jednej jeździe (a było ich sporo). Ostatni miesiąc i wyszliśmy na tor. Pierwszy raz tak mną rzuciło na zakręcie, że myślałam że po prostu skończy się to w szpitalu. No ale...Koniki starsze, doświadczone (oczywiście jak na wyścigowce). Dostałam niestety konia trudnego. Nie mogłam go utrzymać. Ręce zdarte do krwi były normą a o zakwasach nie wspomnę. Już przy ostatnim koniu niemal płakałam z bólu w nogach. Wyścigi to nie bajka. Ale jednak w stajni typowo WKKW'oskiej też nie ma obijania się. Wstaje sobie o 4 rano myję się ogarniam i na 5 jestem w stajni a jadę tak może 15 min. Daję Misce pasze i czekam aż zje. Ok zjadła to na padok do kuców. Potem około 7-8 ją ściągam i lonżuję. No i wsiadamy. Jak są skoki czy ujeżdżenie - spoko. Zmoczy się konikowi nogi tyle. Ale cross... Zakładamy ochraniacze, piankę na nos i nogi, napierśnik (Miska rzadko chodzi, ale jednak cross to cross) i hajda na koń. Jedziemy sobie na tor i tak 30-40 min intensywnej pracy. Rozstępować i do stajni. Potem zmywamy piankę, nakładamy owijki chłodząco - magnetyczne , myjemy spoconego konika.
15/05/2014 20:35:55
heroesstables No i dajemy trochę letniej wody z elektrolitami (ale to 10 min po treningu) . Potem owies i konisko je kolacje. No i na padok. Potem wymiana ściółki w boksie i tradycyjnie wsiadam sobie na Castello żeby się trochę pomęczyć z młodocianym łobuzem (trener uczy zajeżdżania koni :-)). Potem konisiowi schłodzić nogi i ogarnąć resztę koni (czyszczenie ew. smarowanie kopyt etc.) No i Miskę z pastwiska do stajni, dać kolację i zapleść warkoczyki. Ok koniec. A gdzieżby tam! Jeszcze trza wylonżować Pantofla, bo kucyk nie galopuje, wraca do siebie. Ale nie można być grzecznym, trzeba gryźć wodze jak się nudzi. Na lonży on chce pędzić niczym folblut i trzeba go utrzymać. Potem wreszcie spokój i chwila, żeby wziąć Miskę na mały padok i się z konikiem pobawić. A jak jest teren czy trzeba 3 konie objeździć to kończę tak o 22.
15/05/2014 20:43:09
heroesstables Ktoś przeczyta? xDD
15/05/2014 20:43:12
avstud Przeczytałam przeczytałam. Oj,mi ręce jeszcze nie krwawiły, ale pamiętam ile razy się prawie poryczałam z bólu gdy np. arabka ze zdjęcia tak mnie szarpała, że nie mogłam wytrzymać (wodze wyścigowe są bardzo nieprzyjemne w trzymaniu, są okropnie szorstkie z wypustkami raniącymi dłonie bez rękawiczek) , ręce odmawiały mi posłuszeństwa, czułam, że jestem bezsilna,
16/05/2014 11:15:05
heroesstables Dokładnie. Sama jeździłam na wodzach z gumowym ochraniaczem,ale nie raz koń tak rwał, że ręce miałam obdarte do krwi i wsiadałam jeszcze na 2 konie potem. W siodle to prawie ryczałam, no ale co zrobić - puścić wodzy nie mogę bo to samobójstwo. Ale co to prawdziwy ból dowiedziałam się na zawodach WKKW. Spadłam w linki ograniczające trasę. Nieszczęśliwie zaplątałam się w nie i jeszcze w wodze. Koń mnie tak szarpał, że wyrwałam 3 słupki i linki. Miałam nogi (przez te linki) od kostki do kolan praktycznie obdarte całkiem ze skóry ( bryczesy też), ale pojechałam skok i... wygrałam. Na przeglądzie było mniej więcej tak - weterynarz mówi - koń w porządku nie kuleje, ale ty chyba tak. Potem miałam 6 miesięcy przerwy, bo nogi się goiły.
16/05/2014 15:21:14
wiki438 Bardzo dobrze opisane :)
15/05/2014 20:28:39
karmacome Świetna notka! A tak z ciekawości jak jeździsz na takich koniach? Czy w normalnym sprzęcie czy też takich typowo wyścigowych? :)
15/05/2014 19:23:58
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 9
karmacome Aha no to bardzo ciekawie jest w takiej stajni. :))
15/05/2014 19:47:22
avstud Ano ciekawie ciekawie. To nie jest takie spokoje stajennego życie jakie poznałam do czasu przyjścia do wyścigowej. Ale ja to lubię. Lubię pracować ciężko przy koniach niż sie obijać. Lubię... robić coś konkretnego :)
15/05/2014 20:01:41
karmacome No i to się liczy! Muszę was kiedyś tam odwiedzić. :D
15/05/2014 20:05:25
karmacome I gratuluję, że utrzymujesz się w takim siodle. :D
15/05/2014 20:09:45
avstud A zapraszam zapraszam :D
15/05/2014 20:18:23
cavallostable Cała prawda. Ludzie mówią, że jeździectwo to łatwy sport, bo jak to ostatnio moja koleżanka do mnie powiedziała: No przecież ty tylko siedzisz na koniu, a koń biegnie, więc to nie jest sport. A wystarczy jedno durne potknięcie np. na koniu wyścigowym i można stać się kaleką lub skończyć gorzej. Tak z innej beczki... jesteś dżokejką? :>
15/05/2014 19:02:17
avstud Haha, nie :) Tak w ogóle 'dżokej' nie jest tym, za kogo wszyscy go uważają. Jeździec wyścigowy dostaje miano dżokeja, kiedy wygra wiecej niż 100 wyścigów. Jest amator, kandydat, praktykant itd. a najwyższy stopień to dżokej. Wbrew pozorom nie każdy jeździec dosiadający konia na gonitwie to dżokej. Oni są 'wyścigową elitą' :)
15/05/2014 19:05:30
cavallostable wiem o tym, ale tak się mi łatwiej mówi i szybciej, niż jeździec wyścigowy xD
15/05/2014 19:07:10
avstud No w sumie tak. Tez tak czasem mówię xD
15/05/2014 19:09:43
wikula1718 Ja przeczytałam ^^ A ten tekst jest niesamowity... zgadzam się z tym : "Wszyscy jesteśmy 'equestrians' i tylko to się liczy. We are not afraid! Jesteśmy niesamowici <3 !!! " :D
15/05/2014 19:07:06
ev3lina148 Konik piękny :) Co do filmiku - rzadko się zdarza, że mam dreszcze, ale tutaj miałam je od początku oglądania do końca :P No i przeczytałam wszystko! Na prawdę nie wiedziałam, jakie to jest ciężkie do zniesienia (?), ale wiedziałam że to trudne i niebezpieczne.
15/05/2014 19:05:03
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika avstud.

Informacje o avstud


Inni zdjęcia: 125. atanaCiepełko patusiax395Tory felgebelHala felgebelZniszczont budynek felgebel* * * * takapaulinkaTunel felgebelTunel felgebelTunel felgebelNew nails milionvoicesinmysoul