Rozdział I (cz. 2/3). Żywe wspomnienia.
- A Tobie nikt nie wpadł w oko?
- Przecież Ci juz mówiłam, że nie.
- Może Ty komus wpadłaś. - przypuściła.
Wyróciłam oczami.
- Już to przerabiałyśmy, prawda? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź ciągnęłam dalej. - Nie szukam sobie chłopaka.
- A może jednak powinnaś? Spójrz, wszędzie stoi tylu przystojniaków i większość na Ciebie patrzy.
- Patrzą na nas, - poprawiłam ją - ponieważ głośno mówisz.
- Nie możesz być ciągle sama, bo w końcu oszalejesz. - mruknęła.
- A to coś nowego. - powiedziałam zaskoczona. - Niedawno jeszcze mówiłaś, że już oszalałam.
- Nie wiem co mam z Tobą zrobić. - rozłożyła ręce.
- Nic nie musisz robić.
Wstałam. Dopiero po dłuższej chwili Aga zorientowała się, że zbliżamy się do naszego przystanku. Wysiadłyśmy i w milczeniu pokonałyśmy krótki odcinek drogi do naszego liceum. Kiedy tylko przekroczyłyśmy próg szkoły dopadł nas Kamil.
- O, jesteście. Jak wam wakacje minęły? - zapytał.
- Normalnie.- mruknęłam.
- Wiecie, że mamy nową wychowawczynię?
Obydwie wybałuszyłyśmy na niego oczy.
- Jak to? - zapytałyśmy jednocześnie.
- Po prostu, jest nowa i już. Nazywa się Agata Paszkowiak i o ile dobrze się orientuję jest bardzo młoda.
Wywróciłyśmy oczami.
- Dałbyś w końcu spokój. Weź zacznij się oglądać za dziewczynami w swoim wieku albo młodszymi. - poradziła Agnieszka.
- Starsze są dojrzalsze.
- A Ty jesteś kretynem. - dokończyłam mijając go.
Po chwili dogoniła mnie moja przyjaciółka.
- Dlaczego byłaś dla niego taka nie miła? - fuknęła.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, ale powiedz sama czy on Cie też nie wkurza?
- Wkurza, ale nie wyzywam go od kretynów.
- Każdy facet to kretyn.
- A ta znowu swoje. - mruknęła do siebie.
- Oj, weź już skończ. - poprosiłam.
- Nie byłaś jeszcze z żadnym facetem, ale z góry zakładasz, że każdy to kretyn. Może rozwiniesz swoją myśl?
Spojrzałam na nią i akurat w tym momencie zadzwonił dzwonek. Posłałam jej triumfalny uśmiech i obie ruszyłyśmy w kierunku swojej klasy. Ledwo zdążyłyśmy przekroczyć próg sali, gdy usłyszałyśmy czyjś głos.
- O, dzień dobry dziewczynki, siadajcie. - wskazała na ławki wysoka blondynka. - Nie spóźniłyście się, po prostu ja za wcześnie przyszłam.
Spojrzałam pytająco na Agę.
- To pewnie nasza nowa wychowawczyni. - wyszeptała.
Kiwnęłam głową i poszłam na sam tył klasy, żeby usiąść w naszej ostatniej ławce.
- To nie agencja modelek. - syknęła niezadowolona Aga.
- Zawsze myślałam, że blondynki są głupie.
- Wielkie dzięki.
Szturchnęłam ją delikatnie łokciem.
- Ej, nie obrażaj się.
- Wcale się nie obraziłam, tylko nie cierpię, gdy gadasz takie bzdury.
- Oj dobra, przepraszam.
- Swoją drogą jak Ci minęła noc? - zmieniła temat.
Nie od razu odpowiedziałam, a moja przyjaciółka pokiwała tylko głową, całkowicie rozumiejąc, że znowu miałam ten sen.
- Powinnaś iść do lekarza.
- Tak, najlepiej do psychiatry. - zadrwiłam.
- Wiesz o co mi chodzi, może by Ci przepisał jakieś środki na sen, które nie wywoływałyby wakich snów?
- Gadasz jak mój ojciec. - pożaliłam się.
- Widocznie ma rację.
Wywróciłam oczami.