Było milion razy, ale sentyment robi swoje.
Idealny weekend. Chrapiący Arek i jego sny, fotki w różowej pościeli, złowieszczy śmiech,
przejechałam 20sek w Paradise bez uderzenia w samochód/słup/czy coś, trampolina,
qń DżejDi, narzekanie, spanie, bicie się, wyzywanie, "spierdalus", "ale urwał",
Cyśka jest w szoku, bo nie ma kołdry, ogólnie spałam 3h i jest okej.
Sprawdzian z chemii? Nie, nie chce mi się