O tak, to zdjęcie najlepiej opisuje jaką stałam się kobietą na przestrzeni lat :D
Silną, niezależną, dojrzałą i biorącą z życia garściami :)
Usamodzielniłam się, czyli doczekałam się tego o czym marzyłam odkąd hm.. no nie wiem, skończyłam z 12 lat? Taak, pamiętam, pierwszą pracę i moje chodzenie z koleżanką po różnych punktach w celu zapytania o potrzebę roznoszenia ulotek, w Gdańsku to pewnie szybciej by się udało, a w Ciechanowie to nie dość, że każdy krzywo patrzył albo się śmiał to tylko w jednym punkcie się udało jednorazowo "coś zarobić" :D
Właśnie sobie uświadomiłam, że fakt, że mieszkałam kiedyś w Ciechanowie to dla mnie jak sen, dobrze go pamiętam, ale czuję się jakbym mieszkała w Gdańsku od urodzenia, jakby ten 16-letni epizod mieszkania w Ciechanowie był tylko wytworem wyobraźni, obejrzanym fragmentem filmu, a jednocześnie dokładnie pamiętam jaką nieśmiałą i nieszczęśliwą byłam dziewczynką, totalnie się tam nie odnajdywałam, oglądałam dużo filmów i seriali, dostawałam depresji patrząc na fikcyjnych bohaterów, uświadamiając sobie, że nigdy nie będę taka piękna, uzdolniona i tak uwielbiana przez swoje otoczenie jak oni. Marzyłam o mieszkaniu w Gdańsku od 2005 roku, kiedy będąc w gimnazjum zaczęłam orientacyjnie sprawdzać ile kosztuje mieszkanie w Gdańsku albo jakie są szkoły średnie, z jakimi kierunkami... pamiętam moją siostrę jak się śmiała złośliwie "A ty co do Gdańska się wyprowadzasz?" no cóż... jakiś rok później już mieszkałam w Gdańsku :) Dwa później ona również, a teraz jest szczęśliwa, mieszka na obrzeżach Gdańska i ma dwójkę cudownych dzieciaczków :)
Może nie byłoby mi tu tak dobrze, gdyby mojej rodziny najbliższej nie było koło mnie.
Najcudowniejsze jest to, że oni są tak samo szczęśliwi, nie siedzą i nie zrzędzą jak w Ciechanowie, mimo, że każdy jest starszy to ma coraz więcej sił :)
Największą przemianę z rodzinki przeszła moja mama, mimo trudów wychowania mnie tutaj, kiedy jeszcze byłyśmy same we dwie w Gdańsku - strasznie mi odbijało w szkole średniej, awantury jakie urządzałam, ciągłe imprezy, wagary naprawdę nie życzę nikomu takiego dziecka jakim ja się stałam wtedy.. - mama po prostu zaczęła żyć, przestała się martwić, nie mówi, że jest wiecznie zmęczona, ludzie za nią przepadają, chwalą i to ją podbudowuje, takiej mamy nie znałam nigdy, uśmiechnięta, roześmiana, po prostu szczęśliwa :)
A tata w końcu nam uległ, jeszcze jęczał coś tam o ogródku działkowym w Ciechanowie, ale teraz mamy w Gdańsku swój, więc ma gdzie się zatracać w ogrodnictwie w wolnych chwilach :D Pracy jest tyle, że od rana do wieczora potrafi go nie być, jak nas wszystkich :D Rodzina pracoholików normalnie i jeszcze każdy jest z tego powodu przeszczęśliwy! :D
Poznaliśmy inne życie, jak to warto wyjść ze swojej strefy komfortu :)
Pamiętam, że tydzień przed wyprowadzką do Gdańska zaczęłam panikować czy ja aby na pewno dobrze robię, czemu ja zawsze muszę być jak ta czarna owca odłączająca się od stada? Każdy zmieni miasto najszybciej na studia, ale nie! Natalia musi tu i teraz w szkole średniej! No i masz, znowu pełno stresu, bo tyle zmian, bo nowe otoczenie czy ja sobie na pewno poradzę? Matko co ja najlepszego robię!
Ah, ale nie nauczyłam się, dalej musiałam odłączać się od stada i znowu przyszło mi płakać po szkole średniej.
Poszłam na chwilę na studia dzienne, na zuuupełnie inny kierunek niż moje koleżanki z technikum.. zmuszałam się, ale nie mogłam, czułam, że chcę już do pracy, chcę zacząć osiągać sukcesy w pracy, przecież ja nienawidzę się uczyć!
No i poszłam na zaoczne i do pracy, jak mam być szczera było choooolernie trudno wejść w dorosłe życie, jak wyprowadziłam się od rodziców to już w ogóle szok.
Egzaminy, praca, częste zostawanie po godzinach, nie zliczę ile razy ryczałam jak bóbr, okropnie trudno było, ale właśnie tak bardzo dumna jestem z siebie za to, nigdy nie uciekałam przed odpowiedzialnością i trudami życia, zwalczyłam moje koszmary dzieciństwa, przeszłam przez trudną ścieżkę zmierzenia się z przeszłością, ale co mi to dało?
Pewność, że poradzę sobie z każdą przeciwnością losu, że mogę osiągnąć wszystko czego sobie zamarzę, że jak kiedyś nie miałam uczuć, tłumiłam je w sobie i często wpadałam w dołki psychiczne, złość była w moim życiu obecna zawsze i wszędzie, na drugie imię nosiłam gniew, a na trzecie agresja, a tak naprawdę byłam człowiekiem zagubionym, nieświadomym swoich uczuć i destrukcyjnych zachowań to teraz jestem PO PROSTU CZŁOWIEKIEM, mam uczucia te pozytywne (jednak!) i lepiej (o wiele) panuję nad tymi negatywnymi, potrafię dogadać się z ludźmi, unikam podsycania konfliktów albo po prostu staram się szybko wyjaśnić niejasne sytuacje, nie każde się da albo nie zawsze warto, wiadomo, nie stanę się nigdy osobą, która pokornie będzie próbowała załagodzić spór tylko po to "żeby było dobrze" nawet jeśli ktoś miesza Cię z błotem, o nie, wciąż mam do siebie szacunek i swój honor, a pewne osoby, które mają problem ze sobą i swoim zachowaniem powinny przed sobą zrobić rachunek sumienia, nie będę już próbować nikogo "naprawiać" i umoralniać, ja tam sobie sama dałam radę, każdy jest kowalem swojego losu i tyle :)
I piszę ten post dlatego, że może trafi tu osoba zagubiona w swoich myślach i życiowych decyzjach i może właśnie ten post sprawi, że zmotywuje się do zrobienia kroku naprzód i właśnie powtórzę się WYJŚCIA ZE SWOJEJ STREFY KOMFORTU - powiem tyle WARTO, ja jeszcze nic nie straciłam, nic za czym bym (jak widać) tęskniła :)
Zaczęłam chodzić na Jogę i Zumbę, bo mam problem z plecami przez to ciągłe siedzenie w pracy, w domu, w aucie i jak to mówi jedna z Pań prowadzących Jogę, nie skupiajmy się na naszych niepowodzeniach i nie dręczmy się nimi, tylko zastanówmy się czego to nas nauczyło i okażmy wdzięczność :D
W lipcu będę bronić pracę licencjacką, tym stresuje się ostatnio najbardziej, a bardziej tym, że jeszcze nie jest dokończona i jestem również teraz w trakcie pisania jej, niestety koleżanki w pracy zrobiły mi dziś inną kawę i była tak mocna, że mój mózg wskoczył na dużo wyższy level ten wytrzepany i nie mogę zapanować nad tyloma wirującymi myślami haha :D
Co najbardziej chciałam dzisiaj poruszyć to fakt, że jedyną złą rzeczą związaną z moją cudowną przemianą w pewną siebie i opanowaną kobietę, jest fakt, że nie mam szczęścia w miłości!
Serio, mężczyźni chyba boją się takich "kobiet sukcesu", chyba lubią zagubione owieczki, może wtedy oni się podbudowują i wydaje im się, że są "górą"..
Naprawdę trochę ostatnio studiowałam ten temat i nie rozumiem po co te wszystkie gierki opisywane w książkach, dowartościowanie mężczyzn itd.. cóż w dzisiejszych czasach młodzi mężczyźni to w większości synusie mamusi, którzy jak potrzebujesz wymienić żarówkę to wołaliby najchętniej specjalistę, bo sami maja dwie lewe ręce to jak ich podbudować, że są "naprawdę silnymi mężczyznami", bo a nóż sam nauczy się tą żarówkę wymieniać z youtuba.. no poważnie, wiem, trochę to przekoloryzowane i oczywiście jest też ta druga grupa mężczyzn, którzy potrafią dużo rzeczy w domu zrobić i są zaradni, ale Ci najczęściej mają problemy ze swoimi uczuciami, a związki ich przerażają, no niestety stałam się ostatnio ofiarą takiego przypadku, do dziś nie wiem o co chodziło, ale już powoli odpuszczam w ogóle myślenie o tym :D
A co do trudności związkowych, NIE MAM NA MYŚLI TYLKO SIEBIE.
Zauważam pełno wokół kobiet, pięknych, mądrych, z powodzeniem, a jednak również z całym zapleczem nieszczęśliwych historii miłosnych...
Hm.... kilka lat zajęła mi praca nad sobą, moim gniewem, dręczącymi myślami z przeszłości, nieustający żal i pretensje do ważnych mi osób, udało mi się prawie całkowicie sobie z tym poradzić, teraz zabieram się za trudności związkowe :)
Wciąż nie wiem jak to się stało, że kiedy byłam wredną zołzą, byłam z chłopakiem, który bardzo mnie kochał, ale ja nie potrafiłam tego odwzajemnić, jak to się stało, że wtedy zamiast odpychać go od siebie to on jeszcze bardziej o mnie się starał, teraz myślę o tym, czy jeszcze ktokolwiek, będzie mnie tak kochał jak on wtedy :)
Chciałabym, mimo, że był zaborczy i dziecinny, to tyle uczuć i troski nikt mi nie okazał do tej pory przez tak długo i nikt tak o mnie nie walczył ;) znajdzie się jeszcze taki idealny, który oprócz otoczenia mnie miłością spełni pozostałe kryteria, wbrew określeniu, nie jest ich aż tak
Inni zdjęcia: Prezent dla maturzysty naszyjnik otien:) dorcia2700Pięknie drzewa owocowe kwitną. halinamWidok andrzej73Kowalik slaw300Ech wiesz jak bardzo cieszę się, najprawdopodobniejnie1453 akcentovaGdy zabraknie czasu pragnezycpelniazyciaTULIPANY ... part 3 xavekittyx:) dorcia2700