W końcu udało się załadować zdjęcie, photoblog bardzo nie lubi się z Adblockiem i mimo odblokowania chwilowo strony ciągle blokował dodawanie zdjęć.
Zdjęcie pod tytułem "Czemu znowu robisz nam zdjęcie, kiedy my tu sobie gadamy?" ;)
Hej, chciałam się przywitać oraz powiedzieć, że żyję i mam się dobrze :D
Długo zastanawiałam się jakie zdjęcie dodać, ale wybrałam zdjęcie z tego samego dnia co poprzednie, nie bez przyczyny ;)
Nie powiedziałam przy poprzedniej notce jak to Chorwacja namąciła mi w głowie.
Jak wróciłam to pamiętam, że się złościłam, że "mogłam nie jechać przynajmniej nie miałabym takich dylematów jak teraz", a mój największy Dylemat stoi koło mnie na zdjęciu :)
Pamiętam jak gryzłam się w palce, żeby nie napisać tutaj o tym, że przed Chorwacją zaczęłam pisać sobie z pewnym chłopakiem z którym daliśmy sobie trochę nadziei i pomógł mi oderwać mi się od mojego ówczesnego zawodu miłosnego, miałam się spotkać po Chorwacji z nim, bo studiował w Gdańsku, mieszkał gdzieś indziej (nie pamiętam nawet gdzie xd).
Do Chorwacji jechałam odreagować, wyszaleć się, mieć wszystko gdzieś, być wolną, odpocząć od obowiązków na studiach i w pracy, niekoniecznie nastawiona byłam na poznawanie nowych osób, w szczególności mężczyzn, chciałam zwiedzać i zobaczyć piękne miejsca - jednocześnie miło mi było, że mogę z kimś w tym czasie popisać, kto jest w Polsce, czeka na mnie i prawi dużo komplementów (wtedy po rozstaniu byłam bardzo na to łasa).
Tak jak w poprzedniej notce, jakże subtelnie wspomniałam "że było też dwóch chłopaków z którymi sobie spędzaliśmy czas", oprócz naszych 5 dziewczynek z pokoju, nie chciałam wtedy się zdradzić z moimi uczuciami, bo sama nad nimi nie panowałam.
Mój Dylemat ze zdjęcia nazywa się Adam i bardzo zawrócił mi w głowie, to wcale nie Chorwacja sama w sobie tylko taki jeden o kędzierzawych włosach :)
Na początku wydawało mi się, że jest po prostu uprzejmy, później, że fajnie nam się rozmawia, więc pewnie mnie polubił, a potem to już nawet powiedziałam, że Adama i jego kolegę traktuje jak braci, bo naprawdę czułam się bezpiecznie w ich towarzystwie i swobodnie.
Adam był nieśmiały, nie podrywał mnie w typowy sposób, ale jednocześnie teraz wiem, że lubi swoje bariery przekraczać, wydaje mi się, że trochę się na mnie uparł, inaczej nie chciałby kontynuować znajomości na odległość, bo ja zawsze byłam przeciwniczką takich związków, twierdziłam, że nie wytrzymam z tęsknoty i że prędzej czy później to się rozpada.
Kiedy się po Chorwacji z nim żegnałam, nie sądziłam, że jeszcze kiedyś go zobaczę, myślałam, że potraktujemy to jako taką wakacyjną znajomość i tyle, tak byłoby łatwiej.
Chciałam wrócić do Gdańska, do obowiązków, pierwsze rozmowy po Chorwacji z Adamem to była cały czas złość na niego, często miał złośliwe żarty, czasami nie chciało mi się nawet z nim pisać, chciałam, żeby dał mi spokój i nie mieszał w moim życiu jeszcze bardziej. Nie odpisywałam Adamowi, bo rzadko on mi odpisywał, a ja o wiele częściej miałam kompana do rozmowy, który zaraz miał koło mnie mieszkać i myślał poważnie (tak mi się wtedy wydawało), a z tym odkładałam znowu spotkanie dopóki nie podjęłabym decyzji co dalej z moimi uczuciami, bardzo się bałam znowu być zraniona.
Na szczęście samo to wyszło pod wpływem czasu.
Nauczyłam się, że nie częstość a jakość rozmów wpływa na to jak komuś zależy.
Partner spokojny, opanowany, mający swoje zdanie, granice i konsekwentnie się ich trzymający.
Partner, który mimo odległości potrafi bardziej wesprzeć Ciebie i dodać otuchy niż rodzina i przyjaciele będący obok.
Partner, który motywuje, prowadzi dobrą drogą i pielęgnuje twoje potrzeby.
Łza mi sie kręci w oku, kiedy myślę, że udalo mi się takiego partnera znaleźć, jestem wzruszona ile ciepła codziennie od niego otrzymuje mimo odległości.
On pewnie i tak nie zdaje sobie cały czas sprawy z tego jak bardzo go doceniam i jak bardzo go szanuje, a często go za to chwalę! Żeby nie było, że nie :)
Mam ogromne problemy z zaufaniem, moje serduszko bardzo Adamowi zaufało, ale rozsądek jeszcze długo będzie trzymał rękę na pulsie, chociaż widzę, że coraz bardziej odpuszcza :)
Dużo bym mogła napisać jeszcze o moim Adamie, długo zbierałam się do tej notki, ciekawe czy Adam kiedyś się tu dokopie ^^
Widział tego Photobloga, bo spryciarz zaczął w internecie na różnych stronach mnie wyszukiwać, ale powiedziałam, że już nie korzystam, minęło dużo czasu to mam nadzieję, że już zapomniał :)
Kurcze, pod koniec miesiąca minie nam 9 miesięcy :) jak ten czas leci...
Ale nie powiem mieliśmy kryzysy na początku, poważnie NA POCZĄTKU.
Teraz dużo zrozumieliśmy, potrafimy rozmawiać i coraz lepiej się słuchać, jedyny problem to wciąż odległość...
Adamowi niezbyt podoba się Gdańsk, ja znowu nie cierpię Warszawy (właśnie tam Adam mieszka, bo chyba szybciej nie wspomniałam).
Wyobrażacie sobie? Miałabym opuścić mój ukochany Gdańsk?
Jak o tym myślę, chcę mi się płakać...
Żyję nadzieją, że Adam kiedyś się zdecyduje przenieść do Gdańska, nawet nie chcę myśleć, co będzie trzeba zrobić w innym przypadku.
Na początku nie byłam tak zaangażowana, cały czas wydawało mi się, że pewnie się to szybko skończy, bo skoro on nie chce i ja nie chcę się przeprowadzać to nie ma co na siłę, a lepiej szybciej się rozstać niż później...
No niestety w tym momencie nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania i bardzo cierpię, płaczę na przywitanie i na pożegnanie, widzę go i nie mam gwarancji, że kiedyś będzie tak po prostu koło mnie zasypiał się i budził.
Jestem szczęśliwa, że mam takiego fajnego faceta, a jednocześnie załamana, że może to się w każdej chwili rozpaść, ale nie z braku uczuć albo zranienia drugiej osoby tylko z rozsądku. Nie chcę, żeby się przeprowadzał, jeżeli ma to sprawić, że nie będzie szczęśliwy przez zmianę miasta, a On na pewno nie chce widzieć mnie załamanej, ale w Warszawie.
Kończę już te smutki, teraz jest dobrze, staram się myśleć o tym co jest teraz :)
Zdałam już prawie całą sesję, jeszcze wyniki jednego egzaminu i do napisania jeden i mam nadzieję obejdzie się bez poprawki :)
W pracy to już jestem taka "obcykana", że zaczynam przegadywać specjalistów czasem ;)
No i przede wszystkim bardzo się cieszę na wyjazd do Zakopanego na początku lipca z Adasiem, który miał nam nie wypalić, a jednak :)
A potem w sierpniu lecimy do Włoch, sami organizujemy wyjazd więc mam nadzieję, że damy radę i się nie pogubimy :)
Cieszę się, że mam taką osobę, a tym bardziej faceta z którym mogę realizować swoje marzenia i jeszcze on mnie wręcz do tego popycha i motywuje, kiedy ja mam takie chwilę, że już chcę odpuścić :)
Zdjęć mam teraz baaardzo dużo, ale jak kiedyś narzekałam, że nie mam co wstawiać, tak teraz nie mam kiedy wstawiać :)
Muszę tu częściej zaglądać, od razu cały ciężar mi z serca schodzi po napisaniu takiej notki :)
Przeczytają nieliczni i właśnie o to chodzi :)
DOBRANOC KOCHANI! <3