Ja.
Już w pełni niezależna, w pełni wolna.
Wolna od czyichś kłamstw, słów, zachowań, humorów.
Nie jestem już zależna od drugiej osoby. Od jej pieniędzy, kaprysów, pracy czy braku pracy.
W pełni wolna od tabletek nasennych. Od tego całego bałaganu, który on po sobie zostawił w moim życiu.
Jeszcze nie wszystkie długi za mną, ale czuję już spokój.
I co prawda to wszystkie straty istniały na moim koncie a nie jego... Ale mam to już za sobą.
Jeden człowiek potrafi zniszczyć wszystko. Nie tylko życie, nie tylko wszystko, na co długo pracowałeś i czekałeś, ale też to, co siedzi w tobie. Wiarę w innych, zaufanie, radość.
Niektóre rzeczy (i ludzie) już nigdy się nie zmienią. I cieszę się, że udało mi się z tego całego bagna wyjść. Bez ani kawałka jego pomocy.