Życie jest to po, by czerpać z niego zachłannie całymi garściami.
Powiedziałeś kiedyś, między jednym a drugim buchem, że wszystkiego trzeba w życiu spróbować i słowa te dzwonią mi w uszach bez przerwy.
Ostrava mocno mnie zaskoczyła. Sama siebie również mocno się zaskoczyłam. Pomysł, który zrodził się w stanie 'po spożyciu" został bardzo szybko zrealizowany i doprowadzony konsekwentnie do końca.
Wrażenia: lepiej komunikuję się po czesku niż po angielsku; Czesi słabo znają angielski; w Ostravie czas się zatrzymał conajmniej kilka lat temu, ludzie na stopa chętni... :-)
Autostrada po zmroku, kiedy to idziesz pieszo już piąty czy szósty kilometr zaczyna przytłaczać Twój umysł. Można być blisko obłędu, ale grunt to się nie poddawać.
W końcu możesz trafić na dzielnicę burdeli albo cyganów...
Ah... Długo by opowiadać, tyle działo się przez ten weekend... :-) Ale mimo wszelkich trudności stwierdzam, że instynkt włóczęgi trzyma się mnie mocno... Kocham podróże :-)