Zmierzyłam miłość, zważyłam przyjaźń i wyceniłam szczęście. Zmieniłam świat, straciłam COŚ w imię CZEGOŚ. I nadal tkwię w życiu w tym samym punkcie co jeszcze dwa tygodnie temu, choć wydaje się to niemożliwe. Poza jednym - nie jestem już pusta w środku. Mam to czego chciałam i musi mi to na jakiś czas wystarczyć. Walka walką, chodzi tylko o to żebyśmy byli szczęśliwi. Po to to wszystko. Inaczej nie miałoby sensu.