Wstałam dziś ze świetnym humorem, zawdzięczam to chyba wczorajszemu wydarzeniu. Dziś jak by to samo mnie spotkało tylko wirtualnie. Profesorka z fizyki, puściła nam dziś film pt. wszystko gra, celem było wyłapanie ze zdjęć, jak najwięcej powiązań emocjonalnych z naturą, lecz to jest nie istotne...w filmie mężczyzna zostaję oczarowany pewną młodą kobietą. Pierwsze zdjęcie, które ujawnia ich powiązanie przestrzenne, rozpoczyna ten magiczny spektakl. Tu własnie rozpoczęło się moje wirtualne spotkanie.
Filmowy bohater wchodzi do pomieszczenia, gdzie atmosfera samoistnie się oczyszcza, nabrzmiewa tylko dziwny stukot...
Gra słuw, rozpoczyna tą mięsistą rozmowę, z kturej wynika, iż wchłonęli się nawzajem. Pozycja obojga z nich, nie pozwala im na fizyczna bliskość.
Mają ze sobą sporo wspólnego, na pewno o wiele więcej niż z osobami, z kturymi są związane.
Pozycja, pech życia - podgrzany ląd, ktury tylko czeka.
Właśnie, tak wyglądała ta scena, była dla mnie taka bliska. Przygotowuję się do roli, niewiasty opętanej przez miłość, teraz mam wewnętrzną siłę na wzniesienie poprzeczki bardzo wysoko....aby nawet idąc na szczudłach, nie było problemu z przejściem pod nią.
Baletki, już swoje przeżyły, więc muszę wybrać się po nowe, mam nadzieję, że nowe baletki jeszcze bardziej przybliżą mnie do mojej roli...
W ciąż myślę o tym spotkaniu! On jest taki zdecydowany, a zarazem łagodny.
http://www.youtube.com/watch?v=wqjv6vZvNUM