Zbyt wiele myśli w mojej głowie ostatnio było i zbyt osobiste były by się nimi tutaj dzielić. Ale to co z całą pewnością mogę powiedzieć, to że odzyskałam moje życie z powrotem. To wszystko jest bardzo trudne, skomplikowane i popieprzone na maksa, but now I don't care. Czy tu czy gdzie indziej, czy teraz czy zaraz mam wyjebane. Wiem, że w końcu na pewno. Dopiero teraz mogę z pełna odpowiedzialnościa powiedzieć że w dupie mam tak naprawde totalnie w dupie co się komu podoba, a co nie, i czego ktokolwiek ode mnie wymaga. My life my choices. Często wydaje nam się że to trudne być dla kogoś. A tak naprawdę to dużo trudniejsze być samemu dla siebie i być szcześliwym z tym, jakim się jest człowiekiem (pod warunkiem, że umie się spojrzeć na siebie krytycznym okiem). Miłość może być napędem, ale nie może być tlenem, bez którego umieramy. Miejcie w sobie siłę, by żyć. Nie będę tu pisać, że miłość przecież nie jest najważniejsza ani nic w tym stylu. Po prostu nie mierzcie swojej wartości poprzez pryzmat tego z kim jesteście. Bo jeśli ktoś was np. nie docenia, to niekoniecznie jest wasza wina.
Fajnie jest kochać, ale niech to nie będzie jedynym sensem życia. I do wszystkich załamanych i sfrustrowanych singli, bycie samemu nigdy nie wygląda gorzej niż bycie w żałosnym związku.
A no i żeby nie było nie chcę mówić nikomu jak ma żyć, po prostu chciałam żeby ta notka była jakimś małym impulsem, żeby się zastanowić nad swoim życiem i moze coś w nim zmienić na lepsze. To w końcu my sami jesteśmy władcami swojego życia i tylko od nas zależy jakie ono będzie.
It's a new day, it's a new life and I'm feeling good...
I love You My Bear so long and so strong...
22 months