photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 CZERWCA 2012

Tempus fugit

Czas.

 

Zawsze mamy go za mało. Często próbujemy go zabijać.

A de facto to tylko on zabija nas.

 

Będąc w rozjazdach na różne krańce Polski, odczuwam czas coraz mocniej.

 

Od zbliżającego się momentu wyjścia z domu, kiedy to liczy się każda zbyt szybko upływająca sekunda, a mózg przypomina sobie coraz to nowsze niezbędne do wykonania sprawunki - aż do jazdy pociągiem czy autobusem, gdzie sekundy wloką się w nieskończoność.

 

Ale znajduję chwilę na refleksję.

Co ciekawe - najczęściej wtedy, gdy nie mam na to czasu.

 

Bycie w biegu wymaga planowania, co nigdy nie było moja mocną stroną. Planować trzeba wykorzystanie czasu, funduszy, energii, posiłków, snu... oczywiście, że plan to według Boga najśmieszniejsze słowo wymyślone przez człowieka - ale i tak lepiej go mieć, niż wciąż liczyć na łut szczęścia. Co nie zmienia faktu, że ostatnio chwile refleksji dopadają mnie przez zjawisko, które zawsze jest obecne, choć nie zawsze bezpośrednio dostrzegalne: chmury.

 

Kształty widziane w chmurach są fantastyczne. Sposób, w jaki układają się i kumulują, jak płyną po niebie w zawrotnym tempie lub leniwie i powoli, wizje, jakich człowiek doswiadcza widząc promienie słońca przebijające się przez nie, ich kontury rozświetlone jego blaskiem... Czego więcej chcieć?

 

Chyba tylko czasu. Czasu, ponieważ cokolwiek zobaczymy w chmurach, to mamy świadomość, że za moment zniknie, przeminie z wiatrem. Każda sekunda, podczas której spoglądamy w chmury, jest absolutnie niepowtarzalna. I to jest cudowne.

 

Patrzcie w chmury.

Puszczajcie wodze fantazji.

Doceniajcie fakt, że możemy tego doświadczać.

 

Piękno jest wokół nas, wystarczy się rozejrzeć... :)

Komentarze

~miczek "Jeżeli gdzie, to tutaj wolno powiedzieć, że przenikaliśmy w kraj zaczarowany. Nad zieloną wodą zwisały ze stromej spadzizny gałęzie, tworząc groty, na pewno apartamenty nimf. Na gałęziach mogliby siedzieć wojownicy Delawarów z powieści Fenimore'a Coopera. Wyżej obracały się winnice na stokach i zamki.

Łapczywość spojrzenia była tym większa, że na całą tę bujność (powrót do raju utraconego) rzucało się okiem tylko z ukosa, ocierając ramieniem pot z twarzy. Czasami, na krótko, kiedy zdradliwości rzeki wymagały mniej uwagi, kładło się wiosło na kolanach i wiedziało się, że nic z tego, co się mija, nie będzie nigdy znowu dane, że trzeba to wziąć na zawsze".
08/06/2012 20:00:58