Byłam dziś u Dziadziusia, jak co dzień . Wciąż nie mogę przywyknąć, że teraz odwiedzam Go na cmentarzu.
Minęło 244 dni co stanowi równe 8 miesięcy, spośród których nie było ani jednego, kiedy spokojnie zasnęłam. Nie mogę spać. Codziennie się kładę, leżę w łóżku, wspominam.
W moich myślach, wciąż jestem małą dziewczyną, a dziadziuś zabiera mnie na spacer, opowiada bajki na dobranoc, albo głaszcze mnie po głowie, którą kładę na Jej kolanach. To z Nim spędzałam każde wakacje, ferie i większość czasu. To z Nim mam najwięcej wspaniałych wspomnień z dzieciństwa. To zawsze najbardziej kochałam dziadziusia ,a On mnie ... To Ja byłam wnusia dziadziusia , brat jest wnuczkiem babci,która teraz sama mieszka w pokoju&
Tęsknie. Tęsknię i nie umiem sobie z tą tęsknotą poradzić. Próbowałam się modlić. Nie wychodzi, bo zamiast klepać kolejną zdrowaśkę, to przypominam sobie, jak On mnie tej modlitwy nauczył.. Do dzisiaj pamiętam słowa pierwszej modlitwy& Do Ciebie, Boże, rączki podnoszę, o zdrowie dla moich najbliższych proszę i proszę także, niech mnie od złego na każdym kroku aniołki strzegą bo jestem mała jak palec, jestem mała jak mrówka, ale proszę cię Jezu, wejdź do mego serduszka.Amen . Zawsze wiedziałam, że dzień w którym stracę któreś z nich, to będzie najgorszy dzień w moim życiu. I tak właśnie było 8 miesięcy temu... I od tego czasu nic nie jest takie, jak było. Kilka godziń przed śmiercią powiedział, że zawsze będzie przy mnie,wiem że jest,wiem że czuwa jednak tęsknota i smutek wciąż są w mym sercu.
Powiało smutkiem... Przepraszam, musiałam to z siebie wyrzucić. Siedzi to we mnie i męczy okropnie. Nie umiem pogodzić się z myślą,wspomnienia o Nim są ciagle żywe i świeże. Pamięć o Nim nidgy nie zniknie, tęsknota jest cały czas, czuję brak ciągle a najbardziej kiedy jest mi źle bo zawsze był dla mnie największą pomocą, otuchą w ciężkich momentach.