Ogień... jeden z wielu żywiołów, jak dla mnie najpotężniejszy. W jednej chwili potrafi zniszczyć wszystko. Ogień kojarzy mi się z chaosem, burzą... W sobie czuję taki ogień w ciele i w głowie.. Dużo myśli, pomysłów nie wiem co robić. Jak to w moim życiu, długo pracuję żeby się wszystko ułożyło a w jednej chwili taki płomień, ogień... wybuch potrafi wszystko spieprzyć...
Zastanawia mnie sens dążenia do szczęścia. Gdy człowiek jest szczęśliwy (ma w sumie wszystko co może chcieć zdrowie, kochającą rodzinę, drugą połówkę, brak większych problemów z szkołą czy pracą) to czego szuka? Do czego próboję dążyć? Do bogactwa? Do lepszej szkoły? Pracy? Lepszej drugiej połówki? Lepszej rodziny? Czego szuka? Po co? Nie może egzystować i żyć z tym co ma? Nie rozumiem ludzi... Dlaczego sami sobie robią problemy? Zrywając, odkochująć się, zmieniając pracęk, szkołę, otoczenię... nie wiem, nie rozumiem?
Ja uważam się za szczęśliwego człowieka mam kochającą rodzinę, studiuję na dobrej uczelni, mam kochanego brata, jestem w miarę zdrowy (nie mogę narzekać.) mam piękną i kochającą mnie dziewczynę której to odwzajemniam, biedny też jakoś nie jestem jeść mam co w czym chodzić też mam. Jestem szczęśliwy i czy ja jestem jakimś dziwnym człowiekiem? Że nie chcę tego zmieniać? Że nie szukam lepszej uczelni czy ładniejszej dziewczyny? Przecież ją Kocham to znią chcę być i ona jest tą najpiękniejszą to po co zrywać i szukać innej? Znów robić problemy podchody itd? A do tego tak bardzo skrzywdzić kogoś kogo się Kocha? Nie rozumiem ludzkiej głupoty dążenia do zmian... Ale tego chyba nikt nie rozumie.... no cóż...
Dawno nic nie pisałem i czuję pewien obowiązęk napisać co u mnie słychać.
Studiuję sobie na Agh w moim mieście całkiem mi się podobam, nie jest lekko, no ale :) W wolnym czasie gdy nie studiuję i nie odrabiam pańszczyzny to spędzam go z moją ukochaną dziewczyną albo jakieś przyjemności typu siatkówka czy taniec.
Przez ostatnie tygodnie działy się naprawdę dziwne rzeczy, których nie mogłem ogarnąć i w sumie dalej ich nie rozumiem. Ale było mineło zastanawia mnie co sobie myślą ludzie robiąc dziwne rzeczy...
Dzięki mojej kochanej Iwonie zrozumiałem na czym polega szczęście. I już roumiem sens powiedzonka "Szczęscie to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli." Dzieląc szczęście z tą najpiękniejszą to odwdzięcza mi się tym z podwojoną dawką miłości! Chciałbym jej podziękować że jest ze mną i potrafi ze mną wytrzymać.
Ostatnio miałem piękny sen.. Który przedstawiał moje przyszłe życie rok za rokiem studia po studiach. Było tam moje przyszłe mieszkanie, moje oświadczyny, ślub, dzieci. Dorosłe życie. Niby straszne że to już tuż, tuż. Ale z tą kobiętą w ten sposób wszystko? Szczerze chciałbym. Było piękne... Myślicie że sny są marzeniami które mogą się spełnić...?
Bo ja w to wierzę i będę dążył do spełnienia marzeń, może nie wszystkich ale napewno tego jednego bo chce żeby właśnie tak wyglądało moje przyszłe życie! Z tą kobietą w tym miejscu z tymi dziećmi w taki sposób! Trzymajcie kciuki!