a więc do grona domowników przybyła nowa osoba.
oto kot. czarny kot. jak go nazwać?
a było to tak, idę sobie z Misiasią, ja w błogiej świadomości co do jej niewiedzy o skoniczynowaniu kneflowym, patrzymy, a tam na smietniku kot wypierdala jakies ciulswa. no to bierymy go do mie do dom, futrujemy (goXD) i tak oto jest.
ale i tak rozjebany na pół wyra ;c
boże, jak ja lubię zwierzęta
spływy gotówki, hehehe
a może raczej przepływy?
nie,
boże, ale jestem szczęśliwa, i tak do następnego piątku!
a później... wyrok, który sama na siebie wydałam.
nie ma odwrotu, czas na ogarnięcie się.
tylko po co?
myśląc o tym politoksykomańskim piątku&sobocie,
oczekuję jutra z niecierpliwością.
coś wspaniałego, uczuciami zimno, myślami daleko.
dobranoc, a ja wciąż nie śpię.