JEJU, nie bylo mnie tu juz dwa miesiace... I nie, nie zapomnialam, ja po prostu odkladalam te wszystkie notki, ktore pisalam w glowie na "bardziej odpowiednia chwile". Jestem podekscytowana widzac swoje fotoblogowe tlo i w ogole... Bedac tu, rany, to tak jakbym dostala klucze do nowego mieszkania :D Haha. Pragne zaczac od zwrocenia uwagi na pewien fakt - pierwszy raz jestem tutaj bedac w dobrym humorze! Czym bylam zajeta? Swoja dieta, swoimi cwiczeniami, szkola, szkola, szkola, dolegliwymi bolami brzucha, tumblr'em, swoim chlopakiem, swoja mama, swoim kotem, swoimi przyjaciolmi, praca, praca, praca, tym, ze w Irlandii drugi, albo trzeci miesiac pada deszcz i poziom mojej witaminy D wynosi zero, piosenka Adele "Hello", ktora leci w kazdym radiu, o kazdej godzinie, gdziekolwiek bym nie byla... Sklep, samochod, dom przyjaciolki. Kocham Cie, Adele, jednak scisz to.
Moja dieta... Idzie dobrze, zgubilam okolo 14stu kilogramow, w polowie przez stres, w polowie przez wlasne zaciecie, no i tak, pragnelam sobie to tutaj zapisac, zeby do tego wrocic za pare miesiecy jak przytyje i przypomniec jaka bylam fajna dupeczka, niejedzaca czekolady ani zadnych innych "niedobrych rzeczy", a swoja droga mam kurewska ochote na czekolade, ktora lezy sobie spokojnie w swoim sreberku i chowa w sobie duze orzechy... Mysle, ze po czipsy poszlabym na kolanach do Czestochowy, a za... Frytki moglabym pozbawic sie zycia.
No i tak, nie chce otwierac tutaj pod zadnym wzgledem dziennika odchudzajacej sie desperatki, jednak jeszcze 6kg i koniec, wystarczy to wszystko utrzymac przy zyciu... I zjesc sobie raz na tydzien cos niedobrego <3