Wydaje się ,że podsumowanie ostatnich lat było konieczne. Ta rozmowa była ciekawa,interesująca. Ludzie są , a później ich nie ma. Kwestia przyzwyczajenia.Niby było zawsze chujowo ,ale jednak stabilnie. A jak jest teraz ? Teraz jest chujowo,ale stablinie. Koniec roku wielkimi krokami , a ja jednak nie wiem czego od życia chce. Wcześniej to było prostsze. Pewniejsze. Moje ambicje dosłownie opadły na dno i teraz pytanie jak się odbić ? Jak wstać i iść ku górze ? Nie wiem, ale nie do tego zmierzam. Właściwie to nie wiem do czego zmierzam tak prawdę powiedziawszy. To już głębsza efleksja i nie na dzisiejsze popołudnie. Bądź już wieczór ? Kolejny z kolejnych planów,który pójdzie w pizdu. Tak właśnie chuj strzeli i na tym się zacznie i jednocześnie zakończy. A może jednak krucha nadzieja wypełni mnie motywacją i wiekszą ilością chęci na cokolwiek i kiedykolwiek by nadać kolorytu mojemu życiu i wypełni pustke ,którą czuje ? Każdy ranek będzie bardziej słoneczny i przepełniony szczęściem co nie bedzie kolidować z niewyspaniem i zmęczeniem co łącznie doprowadzi ,że wstane do tej pierdolonej szkoły by się grzecznie edukować dzięki czemu uzyskam to czego pragnęłam ? Dogonie ambicje która mi uciekła ? Jej brak niszczy doszczętnie...Każdy wyznaczony cel stanie się rutyną mojego cudownego szczęśliwego dnia. Mniejsza o przyczyny dzisiaj ważne są skutki...