Nie marnuj snu dzisiejszej nocy
Staje się on błogosławiony
Gdy potrzebujesz w życiu pomocy
Bo w środku jesteś zbyt osłabiony
Gdy mnie nicość i troska nurtuje
A w tłumie ludzi jestem samotna
Los tak naprawdę ze mnie żartuje
Ulotna chwila i nieistotna
Spoglądam dziś tępo i z melancholią
Bo oczy otwarte ból sprawiają srogi
Stałam się tylko zwiędniętą magnolią
Las ciemny tylko, a nie widzę drogi
Moim sensem ucieczka i igranie z losem
Boję się lata przez złe wspomnienia
Mój stan powoli staje się patosem
Nie chcę takiego usposobienia
Pomiędzy trzecią i czwartą nad ranem
Witam potwory, mary i zmorę
Bezsenność jest dla mnie strasznym tyranem
Problemu w ręce wcale nie biorę
Ciemność patrzy i oczy ma wielkie
Jak Bazyliszek w powieściach dla dzieci
Śmieją się ze mnie słabości me wszelkie
Mózg mój piwnicą pełną rupieci
Dzisiejszej nocy snu nie zmarnujesz
Będziesz spał ze spokojną głową
I dobrze, że bezsenności mi nie współczujesz
Bo ma ją ten, kto jest złą osobą
10 MAJA 2018
9 MAJA 2018
8 MAJA 2018
8 MAJA 2018
6 MAJA 2018
6 MAJA 2018
6 MAJA 2018
2 MAJA 2018
Wszystkie wpisy