photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 14 STYCZNIA 2014

LABIRYNT część 6.

LABIRYNT część 6.

Dziewczyna włożyła słuchawki do uszu, włączyła głośno muzykę i usiadła na poduszce. Luck stał jak wryty. Nie umiał zachować się w takiej sytuacji. Bardzo rzadko przebywał z dziewczynami. Wstydził się swojego domu, swojej rodziny, samego siebie dlatego odizolował się od otoczenia. Nieznajoma podniosła głowę i spojrzała zaciekawionym wzrokiem na chłopaka.

-Co tak stoisz? Ty będziesz spał na górze.
-J-aa-sne.- ledwo wydukał.
-No...mam ci w czymś pomóc czy tak po prostu lubisz wpatrywać się w ludzi? No chyba, że masz jakieś super moce i właśnie czytasz mi w myślach, taka opcja też jest możliwa.
-Przepraszam.- Luck nadal stał bez ruchu.Dziewczyna westchnęła.
-Emma jestem, a ty?
-Luck Wilthon.
-Rozgościłeś się już u nas?
-Za godzinę ktoś ma po mnie przyjść.
-No tak, czyli jeszcze nie zwiedzałeś naszego apartamentu. Idziesz?-stanęła w drzwiach.
-Tak.-mruknął cicho i poszedł niepewnie za Emmą.
Budynek był długi i wielopiętrowy. Sama sala sportowa zajmowała jedną trzecią całej budowli. Ściany pomalowane były na przyjemny dla oczu kolor-zielony. Kojarzyło się to siedemnastolatkowi z korytarzami jego szkoły.
-Aktualnie jesteśmy na piętrze pokojowym. Zauważyłeś numerki, nazwiska. Każdy ma przydzielone swoje miejsce. Rok temu wyremontowali strych i zrobili tam pracownię chemiczną. Na drugim piętrze z kolei mamy 15 drzwi. Każde z nich prowadzi do innej krainy, o czym sam niedługo się przekonasz.-zachichotała- Korytarzem na lewo dojdziesz na halę sportową.  Na samym dole znajduje się kuchnia, jadalnia i szatnia oraz kantorki i magazyny. Dodatkowo jeszcze mini park z tyłu. Z naszego pokoju jest na niego najlepszy widok.
,,Z naszego", powiedziała:,, z naszego"-te słowa długo tkwiły Luckowi w głowie. Bardzo rzadko używał określeń, które miały na celu podkreślenie wspólnego posiadania. Sam nic nie miał, nie było czym się dzielić.
-Dziękuję.-powiedział kiedy powoli zaczęli wracać.
-Nie ma za co. Sory za powitanie. Tak to już jest z nowymi, ale nie przejmuj się. Wcale nie jest tu tak strasznie jak opowiadają, zobaczysz.-uśmiechnęła się szeroko i entuzjastycznie- Za co tu trafiłeś?
-Nie chce o tym gadać.
-Hm...jasne, rozumiem. Ja to siedzę tu głównie przez kokę i parę małych, nieistotnych wywinięć.
-Brałaś?
-Głównie zajmowałam się handlem, ale nie powiem zdarzało się. Najgorsze jest to, że podkablowała mnie przyjaciółka.-parsknęła cynicznym śmiechem- w sumie gdybyś bardzo chciał to mogła bym ci coś załatwić. Na kabla mi nie wyglądasz. 
-Nie dzięki, chce stąd jak najszybciej wyjść, chce znów normalnie żyć, cokolwiek to oznacza. 
-Nie ma sprawy, gdyby coś wiesz gdzie mnie szukać. Do zobaczenia na kolacji.
-A ty dokąd?
-Mam zajęcia, obowiązki wzywają, sam rozumiesz.
-Gdzie mam teraz pójść?
-Zejdź na dół, do kuchni. Tam powinieneś znaleźć Hane.
-Dzięki za wszystko!-krzyknął za biegnącą w przeciwnym kierunku dziewczyną.
-Do wieczora!- odpowiedziała i zniknęła za jednym z zakrętów.
,,Może jeszcze wszystko jakoś się ułoży?"-pomyślał Luck.
Emma była dla niego światełkiem w tunelu. Może nie zrobiła na nim dobrego wrażenia, ale czuł, że można jej zaufać, że może ją polubić. Sprawiała wrażenie silnej, bezpośredniej, nieczułej istoty, którą trzeba odkryć, aby poznać jej prawdziwą naturę. Z rozmyśleń wyrwało go nawoływanie.

-Luck, chodź za mną.-z tym głosem chłopak już się oswoił. Doniosły, głośny a zarazem miły i delikatny- Hanah.

CDN

Informacje o asiyouwant


Inni zdjęcia: complicated. xciemna1437 akcentovaŚmieszka jerklufotoI will not take revenge dawsteW cyklu chasienkaKuks elmarMorze suchy1906... maxima24... maxima24... maxima24