No i rok 2019 za kilka godzin dobiegnie końca.
Chciałam zawrzeć wszystkie najważniejsze wydarzenia na jednym kolażu, ale po raz pierwszy miałam tak ogromny problem by to zmieścić.
W tym roku było ich tak dużo, że nie było możliwości by pomieścić wszystkie.
Ale już samo to napawa mnie radością, bo to znaczy, że wiele się działo.
Powoli trzeba się szykować na Sylwestra, więc obszerne podsumowanie będzie dopiero jak znajdę chwilę czasu - na dniach.
Na razie jedyne co napiszę, to że był to najwspanialszy rok mojego życia!
EDIT 09.02.2020r.
Miało być "na dniach", jest po ponad miesiącu. No cóż, nie było wcześniej czasu.
Styczeń był bardzo intensywny. Chyba aż za bardzo...
A więc tak... zeszły rok...
Zaczęło się od tego, że w styczniu wpadło mi w oko ogłoszenie o pracę w Cieszynie, na zastępstwo, na Oddział Psychiatryczny - moja wymarzona praca.
Postanowiłam zadziałać i zadzwoniłam na podany numer.
Byłam ogromnie podekscytowana ale i przerażona, gdy prowadziłam pierwsze rozmowy z moją - teraz już - szefową.
I tak zaczęłam się jakoś oswajać z myślą, że może faktycznie przyszedł ten czas kiedy biorę życie w swoje ręce, zaczynam działać i robię coś dla siebie w kierunku samodzielności i spełniania marzeń.
Wtedy jeszcze zupełnie nie wiedziałam co mnie czeka i jak miałoby wyglądać to moje nowe życie.
Ale machina ruszyła, decyzja została prawie już podjęta, chociaż nadal były wahania i brak konkretnych ustaleń, co powstrzymywało mnie przed złożeniem wypowiedzenia w pracy.
Nagle w jakiś sposób szefostwo dowiedziało się, że planuję się zwolnić i wtedy już nie było odwrotu.
Powiedziałam, że odchodzę i pojechałam do Cieszyna na rozmowę!
Potem wszystko potoczyło się tak szybko! Szukanie mieszkania, kompletowanie rzeczy potrzebnych do mieszkania, zamykanie spraw w pracy, a w tym wszystkim jeszcze wyjazd na Mistrzostwa Świata do Seefeld!
Ciężko było mi się pożegnać z dziewczynami z pracy, ale za to szefostwo ułatwiło sprawę. Nie potraktowano mnie dobrze, wywoływano we mnie wyrzuty sumienia, że tak postąpiłam, że zawiodłam ich wszystkich, że takie mieli w związku ze mną plany, a ja jestem tak nie w porządku itd.
Pracę zakończyłam 12 marca, a 18 marca już zaczynałam moją wymarzoną pracę w CIeszynie i tego dnia też się przeprowadziłam!
Nigdy nie zapomnę tego dnia, dnia, kiedy zmieniłam swoje życie...
Dotychczas nie żałowałam tej decyzji ani przez moment! Była to najlepsza decyzja w moim życiu!
Pokochałam to miasto, pokochałam tę pracę, zżyłam się z ludźmi, których tutaj poznałam.
Miałam też kilka odwiedzin, znajomi, przyjaciele, rodzina i wszystkim bardzo spodobał się Cieszyn, co ogromnie mnie cieszy!
Zaczęłam się rozwijać. Oprócz pracy na Oddziale Psychiatrycznym zaczęłam też pracować w Poradni Zdrowia Psychicznego, gdzie zaczęłam przyjmować pacjentów w gabinecie.
Dodatkowo trafiła mi się praca dodatkowa z osobami chorymi na stwardnienie rozsiane.
I w ten sposób praca pochłaniała dużą część mojego życie, aż pod koniec maja zaczęłam się z kimś spotykać.
Wtedy ta relacja mnie bardzo pochłonęła. Widywaliśmy się często, fajnie spędzaliśmy czas. 1 czerwca weszliśmy na Wielką Czantorię, co dla mnie było ogromnym osiągnięciem! Po czym przeszliśmy jeszcze na Małą Czantorię.
Bardzo miło wspominam ten wspólny czas. Niestety poróżniły nas pewne kwestie nie do przeszkoczenia i po miesiącu relacja się zakończyła. Chociaż jestem wdzięczna za ten czas i cieszę się, że pozostaliśmy w bardzo dobrych relacjach.
W połowie czerwca świętowałyśmy Wieczór Panieński przyjaciółki!
Jak sobie przypomnę ile mnie to kosztowało stresu i ile cyrków z tym było...
Na szczęście przyjaciółka była zachwycona i to było największą nagrodą i radością dla mnie!