Już po Świętach, a ja dodaję świąteczne zdjęcie.
Dawno mnie tutaj nie było, a bardzo dużo się działo.
Praktycznie każdy weekend ostatnio miałam bardzo udany i o każdym bym się chętnie rozpisała.
I to najbardziej mnie powstrzymywało żeby zasiąść do tego - wiedziałam, że potrzebuję na to sporo czasu, który ciężko jest wygospodarować.
22-24.11
W piątek imrezowałam z koleżankami w Cieszynie. Ronnie Ferrari miał koncert.
Czekałyśmy ponad miesiąc na tą imprezę, a sam koncert trwał 20 min...
Chociaż w sumie mogłyśmy się tego spodziewać biorąc pod uwagę, że w zasadzie jego jedynym hitem jest "Ona by tak chciała".
Sama impreza szału nie robiła. Utwierdziłam się w tym, że imprezowanie ze studentami nie daje mi już przyjemności.
A w sobotę i niedzielę byłam z kolegą w Wiśle na inauguracji Pucharu Świata w skokach narciarskich.
Już 3 raz byłam i zdecydowanie ten był najlepszy!
Byłam tak ogromną szczęściarą, że do teraz nie mogę w to uwierzyć!
Weekend życia!
29.11-01.12
W piątek skończyłam 25 lat...
Trochę mnie to przeraża, że to już tyle...
Czas niesamowicie szybko leci. Z roku na rok coraz szybciej!
W pracy miałam luźny i miły dzień. Wyściskali mnie i dostałam też prezent.
Po pracy wybrałam sie na zakupy. Uznałam, że to nie przypadek, że Black Friday wypadł akurat w moje urodziny, więc postanowiłam zrobić sobie prezent urodzinowy. Kupiłam sweter oraz 2 sukienki.
Wcześniej robiłam też zamówienia przez internet. Zamówiłam legginsy na siłownię, sukienkę i 2 pary butów, więc trochę poszalałam.
A wieczorem miałam imprezę integracyjną z pracy.
Całkiem fajnie się bawiłam, choć miałam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
W zeszłym roku ponoć było mega i dlatego oczekiwania były bardzo duże.
Ale i tak bardzo się cieszyłam, że zostałam w Cieszynie na ten wieczór i mogłam się pobawić z osobami z pracy, bo nigdy wcześniej nie było takiej okazji.
Do domu ruszyłam dopiero w sobotę rano.
Oczywiście byli goście i impreza urodziniowa.
A wieczorem pojechałam do klubu ze znajomymi.
Niestety było jakoś wyjątkowo słabo.
Ludzi strasznie dużo, muzyka kiepska i jeszcze od kilku dni się źle czułam, a dzień wcześniej tylko się "doprawiłam" na imprezie z pracy.
Powinnam była sobie odpuścić.
Później kolejny tydzień chorowałam i znowu byłam wyłączona z treningów na siłce, a tego nie znoszę.
05-08.12
W czwartek byłam po raz pierwszy w parku trampolin!
Fajna zabawa, bardzo miło spędziliśmy czas.
Potem wybraliśmy się jeszcze na pizzę, a wieczorem wieczór filmowy w domu na kanapie.
Słodko-gorzkie wspomnienia...
W piątek wieczorem wybrałam się z koleżanką z siłowni do ulubionej kawiarni w Cieszynie na urodzinową kawę.
Za to weekend spędzałam w Krakowie. Miałam już 3 zjazd na studia.
Bardzo mi się podobało na zajęciach!
A w sobotę wieczorem byłam umówiona z koleżanką mojej przyjaciółki na Jarmark Bożonarodzeniowy!
Nigdy wcześniej nie jeździłam na Jarmarki, dlatego bardzo się cieszyłam, że w tym przedświątecznym czasie jestem akurat w Krakowie i będę mogła skorzystać.
W zasadzie to tylko byłyśmy zainteresowane jedzeniem i piciem.
Później wybrałyśmy się jeszcze do klubu.
Planowałam krótką imprezę, bo po pierwsze, dopiero co chorowałam, a po drugie na drugi dzień od 9 miałam zajęcia na uczelni.
Skończyło się tak, że zostałyśmy do końca, do 3.
Pozanałyśmy fajne osoby i super sie bawiłyśmy.
Na szczęście w niedzielę zajęcia mam tylko do 13, więc jakoś dałam radę wytrzymać.
13-15.12
Był to pierwszy dosyć leniwy weekend od dawna.
W piątek po pracy ruszyłam do domu, a w domu wieczorem piekłam z mamą pierniki!
Czekałam na ten czas i to wspólne pieczenie.
Później jeszcze je zdobiłam. Uparłam się, że będę robić to sama.
Chciałam żeby były idealne, bo obiecałam i w pracy, że przywiozę i na siłownię chciałam zanieść. Zajęło mi to 4h w piątek i w sobotę kolejne 2h, ale wyszły piękne i wszyscy się zachwycali, więc warto było.
W sobotę wieczorem przyjechała do mnie przyjaciółka i spędziłyśmy ten czas bardzo miło w atmosferze przedświątecznej.
Potrzebny mi był taki spokojny weekend, żeby się zresetować i zwolnić trochę.