HEINEKEN OPENER 2010 1.07.2010.
Kawałek Michasia (Gieroja - wybacz, Gierojem byłeś, jesteś i będziesz xD), gdzieś tam w tle gra Łąki Łan, bardzo zacny zespół, a ja sobie obok siedzę z Michałem i Idą :)
A więc generalnie pierwszy dzień:
Przyszliśmy sobie z Michasiem i Idą i od razu do gastronomicznej po piwo (które tak naprawdę nie jest heinekenem :<). Pośpiesznie piję i robię zdjątka ręki Michała z piwem, siusiu i lecę na Łąki Łan, który już chwilę grał. Między ludzi, w pogo, pod koniec zaczęli grać jakiś kawałek dość zamulasto, więc wyszłam i tego załowałam, bo potem okazało się, ze to coś żywego :< Zgubiłam Michała i Idę, odwiedziłam Batmana w kolejnej strefie gastronomicznej. Następnie na chwilę gdzieś z boku popatrzeć na Phenomenal Handclap Band, ale słabo. Gdzieś pomiędzy zobaczyliśmy się z Agą i Marleną. Gdzieś tam demonstracje Marleny jak to pięknie rzygała 'po' Pendulum w kwietniu. No i na Pearl Jam, który był nudny, a ja na nim odkryłam, że Hiszpanie nie powinni śpiewać. Wielki nieogar, vixa na Burn Beat, potem wracamy - ja zła, że tak szybko. Gromkie 'STÓJ! Vixujemy!' przy przechodzeniu przez publikę Groove Armady, chwila skakania, powrót. No i po pierwszym dniu.