Tylko nieliczni wiedze o co cho i czemu akurat to foto.
Stare, blondziaste i...
Z innej perspektywy.
Fot. Mandy;D
Miała dziewczyna wenę;)
Buziak dla Ciebie, Maleńka ;*
A notka?
Notka specjalnie na zyczenie.
I czuje wielką presję, gdyz to ma być taki mały suprice;D
Ciemna noc. Zapalonych w oddali kilka latarni nadawało całości intymny charakter. Na niewielkim balkonie, przyozdobionym licznymi donicami kwiatów stała ona z kubkiem herbaty w ręce. Ubrana była w jakąś starą, hipisowską sukienke w egzotyczne kwiaty, która sięgała jej do pół łydki, co optycznie bardzo ją skracało. Jedno z ramiączek swobodnie zwisało na jej przedramieniu, ale niebardzo się nim w tym momencie przejmowała. Na dworze było zimno (w końcu królował późny sierpień), więc narzuciła na siebie stary, zielony sweter z kapturem, kompletnie niepasujący do sukienki.
Patrzyła w niebo próbując wypatrzeć Wielki Wóz. Gapiła się w przestrzeń nad sobą i powtarzała sobie, jak bardzo jest głupia, że to robi. Kiedyś, dawno temu, ustaliła punkty opisujące jej idealnego faceta. Jednym z nich miała być cierpliwość do ciągłego pokazywania jej Wielkiego Wozu, którego nigdy nie mogła wypatrzeć.Dotychczas znajdywała tylko ten Mały. O ON jej go pokazał. I robił to codziennie, dopóki się nie nauczyła. A gdy juz sama potrafiła go odnaleźć, ich drogi się rozeszły.
I, kurcze, już nie spotyka na niebie Małego Wozu. Teraz prześladuję ją Wielki.
Ironia losu?
Głupie urojenia?
A może przeznaczenie?
Cały dzień spędziła wertując horoskopy wszystkich gazet dostępnych w osiedlowym kiosku. Co drugi (powtarzam: CO DRUGI) mówił, że ON do niej wróci. I to właśnie dziś stałą na tym głupim balkonie próbując odnaleźć Wielki Wóz. To, tak jakby, metafora odnalezienia JEGO.
Nie mogła znaleźć odpowiedniej konstelacji, więc wyszła na dwór. Biegła po placu zabaw jak by była w amoku. I nagle wspomnienia wróciły. Wróciło to, co sprawiało, że już się nie uśmiechała. To ostatne dostrzegła niedawno. Już nie kroczyła miastem z wysoko podniesiona głową, nie uśmiechała się do nieznajomych. Nie jest tą samą miłą, optymistyczną dziewczynką w zwiewnej sukienusi. Stała się mroczną marudą. Jedyne, co jej zostało, to sukienka. Sukienka, którąskwitował jednym słowem (z którego pisownią mam problemy): 'gorgeous'. Czasami myślała: 'Co z tego? Po co mi JEGO komplementy, piękne słowa, skoro i tak nie mam podstaw by wierzyć. Tym bardziej karciła się za te przebłyski tęsknoty!
PO CO?
PO CO?
PO CO?
Pytanie zadawane w kółko.
Pytanie bez odpowiedzi.
Wielki Wóz odnajdzie.
JEGO już nie.
To ON musi odnaleźć ją.
A Mały Wóz?
Może zastąpi punkt (cierpliwość do pokazywania Wielkiego Wozu)?
Dedykowane mojej Rut.
Inspirowane piosenką 'Inna' A.D.
Było kilka szkiców, ale ta notka powstała od początku, od zera w nocy z 21 na 22.08.09r