Do którego momentu mamy nad wszystkim kontrolę?
Do jakiego wydarzenia jesteśmy w stanie panować nad sobą?
Który punkt jest tym kulminayjnym?
Od 9roku życie wiedziała, że jest astmatyczką.
Niewielką, bo tylko alergiczną, ale zawsze.
Mimo to kochała sport i się nie poddawała.
Reprezentowała nawet szkołę na jakichśtam zawodach.
Później poszła dalej.
Jej edukacja sportowa obnizyła nieco swój poziom, gdyż szkoła nie rozwijała jej zainteresowań.
I tak stała się sportowa niemotą.
Już nie kręciły jej lekcje w-f'u.
Ćwiczyła coraz mniej, aż zorientowała się, że stoi na dnie.
Jej ciało nie było już tak wyćwiczone, mięśnie zastygły, a ciało powiększyło swoja tkankę tłuszczową.
I nagle zapragnęła pięknej figury, tej sprzed lat.
Ubrała jakies sportowe ciuszki i poszła biegać.
Co prawda nigdy nie była dobra na długie dystanse, ale dziś pobiła samą siebie.
Po 200metrach miała ochotę się poddać.
Ale biegła dalej.
Nie dla niego.
Nie zawsze wszystko musiało kręcić się wokół tego pięknego opakowania dziadowskiej zawartości.
To miało być dla niej.
Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu.
Cztery razy miała ochotę się zatrzymać i wrócić.
Zaparła się i dokonała tego, co sobie założyła.
A w domu, pustym, samotnym domu czekał ją zimny prysznic.
To miała byc nagroda.
Rozebrała się w biegu, skoczyła pod prysznic.
Nie zamykała drzwi do łazienki-po co, skoro i tak w domu nie ma nikogo?
Nałożyła na nogi piankę do golenia i ubrana tylko w to tańczyła z miotłą po pokoju.
Chciała posprzątać ten bałagan, który gromadziła już od dawna.
Półtora roku.
Tyle razy zdążyła się potknąć przez ten syf, tyle razy nie mogła znaleźć czegokolwiek.
Tyle razy chciała się z niego wyrwać.
I gdy juz miała posprzątać rezygnowała.
Brała czekoladę, paczkę chipsów i colę i chowała się pod kocem przed telewizorem.
Chciała zagłuszyć ból i zjeść smutki.
Chciała zapomnieć, ze wokól niej wszysko się sypie, że tkwi w samym środku ogromnego bałaganu.
Raz postanowiła to zapić.
Upiła się z żalu.
Z przyjaciółką.
Nie pamięta połowy z tego, co robiłą.
A dziewczyna, która wtedy z nią była, okazała się na tyle wspaniałomyślna, żeby jej tego nie mówić.
Bo język jej się rozplątał, gdy płakała nad kibelkiem.
Następnego dnia trzeba było posprzątać.
Jednak była na tyle zmęczona, że zrobiła to na odchrzan.
Przełom nastąpił we wtorek.
Od teraz wokól niej jest czyściutko.
Blaty odporne są na brud, bo ten nie chce znów tam tkwić.
Niestety złe nawyki zostały.
I mimo że bałagan jest zły, uciążliwy i nieznośny, to i tak ma do niego tendencję.
Nadal przesadza z czekoladą i innymi pokarmami.
Nadal nie ćwiczy.
Nadal nie sprząta.
Wciąż myśli, że to już koniec.
I wciąż się myli.
Dawno straciła kontrolę.
Bezpowrotnie.