Jakiś czas temu byłam bardzo wrażliwą osobą. Można było mnie zranić nawet nie przychylnym komentarzem. Nie potrafiłam pojąć przemocy , która towarzyszy nam w codziennym życiu. Bałam się zła, jakie każdego dnia mnie otaczało. Zawsze widząc ubogą osobę, niezależnie od tego jaki był prawdziwy powód jej żebrania, nie byłam w stanie przejść obojętnie. Nigdy nie wgłębiałam się w prawdę . Przerażało mnie to jaka może ona być. Obce mi były słowa takie jak zdrada. Lecz pewnego dnia coś się zmieniło . Na lepsze . Dotąd miła , zawsze uśmiechnięta ,nikomu nie wadząca dziewczyna zaczęła pojmować świat. Dostrzegać jego wady , których nigdy wcześniej nie potrafiła dojrzeć . Zaczęłam się zmieniać ? po prostu. Z własnej nie przymuszonej woli. Doskonale o tym wiedziałam . Byłam świadoma co dzieje się z moim umysłem, tokiem myślenia. Nie chciałam już być tą samą naiwną osobą.
Udało się. Dziś patrząc w lustro widzę kogoś kto potrafi mówić o swoich problemach. Dziewczynę , która nie boi się zabrać głosu gdy jest to niestosowne. Nauczyłam się walczyć o swoje. Pozbyłam się naiwności a w zamian za to zdobyłam cechę , która jest mi niezbędna?. Podejrzliwość, jednak nie do końca jestem szczęśliwa. Po mimo tego, iż jestem osobą szczerą, często ranię. Pomimo mojej ukrywanej wrażliwości potrafię być niewyobrażalnie obojętna.
Stałam się nie ufna , do tego stopnia , że czasami podejrzewam mojego przyjaciela o Reczy , których powinnam się wstydzić. Codziennie budząc się , zastanawiam się co tym razem zmusi mnie do utwierdzenia ludzi w przekonaniu o mojej podłości. Jednak Pomimo tylu złych cech jakie uzyskałam potrafię być dobra . Brakuje mi jednak tej dobroci , za którą kiedyś dostałam od ludzi po dupie. Przez to wszystko zapomniałam uczuć, których codziennie muszę uczyć się na nowo. Zmieniłam się przez wiele czynników , które były pewnego rodzaju epizodem w moim życiu.