I założę kamień fluorytu
Burzę moich włosów, ozdobią fajntastyczne pióra
Założę białą, lekką sukienkę, której nie szkoda poplamić sokiem soczystej pomarańczy.
Ani pognieść, w miłosnych igraszkach.
Gdy siedząc na chłodnej trawie w jakimś zakątku lasu,
nieskalanym przez obecność innych ludzi,
pocauję lekko Jego kącik ust,
by uciec zaraz i tańczyć w lekkich podmuchach wiatru
i chłonąć każdy promień słońca na rozgrzanej skórze.
Słońca!
Jak ja pragnę jego ciepła.
Tak bardzo wolna
Tak bardzo lekka
Tak bardzo...
Rozmarzyłam się trochę, gdy przeglądałam dziś odmęty internetów. Promienie słońca, ptaki, taniec boso po trawie, zapchach jodły, biała sukienka targana wiatrem. Oh jak te ilustracje wciągnęły mnie w wir moich pragnień i marzeń.
Biała sukienka. To od niej się zaczęło! Dziś miałam niepohamowaną ochotę ją ubrać. Jakże wielkie było moje rozczarowanie, gdy uświadomiłam sobie, że takowej nie posiadam. Chyba w kolejny weekend wybiorę się do Dużego Miasta, w poszukiwaniu mojego ideału w second-handach. Stamtąd mam najwięcej sukienek i tylko tam można znaleźć tak niebanalne, niepowtarzalne kreacje. Mam sentyment do tego typu zakupów. W zwykłych sklepach wszystko jest tak.. nudne? Sztampowe, schematyczne, zwykłe, banalne.
Więc, by zaspokoić głód posiadania takowej, wciągnął mnie wir ilustracji.
Do głowy wpadło mi kilka refleksji.
Zmieniłam się.
Zawsze, gdy było coraz bliżej do wakacji, wyobrażałam sobie siebie. Jak to ja nie schudłam, wyrzeźbiłam ciało bla bla bla. NO i przychodziły te upragnione wakacje. I co? Zwykle byłam taka, jak w momencie, kiedy siebie wyobrażałam. Wtedy pojawiała się gorycz i rozczarowanie. I po co?
To zachowanie pokazało mi pewną tendencję u ludzi. Może was też to spotyka.
Ludzie myśląc o przyszłości kreślą ją zazwyczaj jako szcześliwą, lepszą od dnia dzisiejszego. Hoho jeszcze jak sobie coś postanowią, to dopiero są wyobrażenia! Nie mówię, że to jest złe. Sam porces marzeń jest magiczny. Jednak ilu z nas, zakończyło swoje świetlane wyobrażenia własnie na nich? Będę taki/a, będę umiał/a to, a to; moja codziennośc będzie taka a taka.
Jak wielu z nas ciągle kreśli cele, a w sumie by je spełnić... no właśnie.
Zauważyłam jeszcze jedną tendencję.
Weź jakieś swoje zdjęcie. Przyjrzyj się. Co czujesz?
Ja z reguły, z REGUŁY, patrząc na nie miałam wrażenie, że wtedy było lepiej. Życie było łatwiejsze. Zaczynałam trochę idealizować siebie, z minionych lat.
A jak jest z zmarłymi osobami? Mówi się, ze o zmarłych nie mówi się źle. W końcu, stało się to regułą. Ale czy to nie dziwne, że przed zgonem dana osoba była wredna, kłótliwa, głupia, wgl taki szkodnik społeczny, a potem zaczyna ją się gloryfikować? Nagle jej ukryte "dobre cechy" wyłażą i to tylko je się widzi.
I tak jest prawie zawsze. (Wiem coś o tym. Dość często sama muszę załatwiać sprawy pogrzebowe, gdy moi rodzice są poza domem)
Do rzeczy. O co mi tu właściwie chodzi?
Popatrzcie. Skupiamy się na przyszłości, kurczowo trzymamy się przeszłości.
Tkwimy pomiędzy czymś co już, albo jeszcze NIE ISTNIEJE!
Jak możemy osoągnąć marzenia, skoro DZIŚ nie robimy NIC?
Jak możemy się rozwijać, skoro dusi nas przeszłość?
JAK?
Przeszłość jest już historią. Przyszłość jest fikcją. To DZIŚ jest DAREM.
Tylko od Ciebie, zależy, jak go wykorzystasz.
Bilans:
Ś: sałatka z lodowej + grzanki z żytniego chlebka
O: zapiekanka z kaszy jaglanej
P: sałatka owocowa
K: żytni z masłem orzechowym i plasterkami bananna
Aktywność - Metamorfoza E.Ch.
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31