gdzieś się pogubiłam.

tęsknota za Krakowem sprawia że uleciało całe życie ze mnie. śpię do 11-13, wstaję jem obiad i oglądam tv, albo znowu śpię.

byłam wczoraj u dentysty, naprawione dwa zęby, nadal czuję ból szczęki, który przenosi mi się na ból całej głowy i kolejny powód do nicnierobienia =='

jednak branie zbyt wielkiej ilości tabletek na raz może pogorszyć całą sprawę, bo ból nie ustępuje a dodatkowo dochodzą inne niepokojące bóle, napady zimna oraz kołatanie serca i jedyną myślą jaką wtedy masz jest to że wolałabyś umrzeć niż się tak męczyć. przez co wszystkie Twoje plany się jebią, a Ty zamiast mile spędzić czas męczysz się wijąc się w nocy na łóżku próbując nie myśleć o bólu i zasnąć, wcześniej biorąc kolejną dawkę leku.

próbując wyrzucić z głowy myśli o tym że jesteś kimś kto wyróżnia się z tłumu tym że czegoś za bardzo chce, zaprzeczasz wszystkiemu, łapiesz się za głowę i mówisz sobie że wcale tak nie jest, że jesteś zwykłym spokojnym człowiekiem bez problemów, ale od tego nie uciekniesz

nudzi mnie to ciągłe wysłuchiwanie o nieakceptacji przez chłopaka bo jest się za grubą, 'hej kobieto, stać Cię na więcej, znajdź se takiego co doceni Cię taką jaką jesteś'... ale nie, ludzie lubią trwać w tym samym gównie bo boją się zmian po tylu latach i wolą się użalać niż to zmienić

tak wiem, sama się dużo nad sobą użalam.

łał... moja babka chyba coraz bardziej go akceptuje... łohoho, więc gdzię się podział ten 'stary ramol' jak go kiedyś nazywała

ten miesiąc minie z jednej strony za szybko bo hej ale zbliża się sesja a ja prawie nic na zajęcia nie mam zrobione a z drugiej strony ekstra, bo bliżej kolejnego wyjazdu z P, żeby mi tam tylko w terminie wyjazdu nie wpadło żadne zaliczenie =='