NIE USUNĘŁAM TEGO ZDJĘCIA, PONIEWAŻ ZA BARDZO NAPRACOWAŁAM SIĘ NAD NOTKĄ, I W OGÓLE PRZYWOŁUJE BARDZO MIŁE WSPOMNIENIA, WIĘC ZOSTANIE TU NA ZAWSZE. DZIĘKUJĘ.
Zdjęcia Tośka by: Kyuuri, a niżej (tyłek Die) wykonane przeze mnie, gdy stałam już pod sceną z drżącą ręką.
Relacja z koncertu:
Dni przed koncertem opisałabym tak: strach i zgrzytanie zębów... Od wtorku byłam w szpitalu, wyszłam dopiero w piątek po południu. I właśnie do piątku, do godz. 14 nie wiedziałam, czy w ogóle wyjdę przed koncertem. Ale na szczęście- wyszłam, i nawet zdążyłam pofarbować moje już wypłowiałe włosy na ognistą czerwień (tak, zaraz się zmyje, ale trudno) i każdy myślał, że to doczepiane :c
Ok. godziny 11 wyjechałyśmy razem z Kyuuri z Kielc. Byłyśmy może na 13, pojechałyśmy pod Studio zobaczyć ilu jest ludzi, jak to ogólnie wygląda. Chyba spodziewałam się większych tłumów... Przywitałyśmy się z Rysiem i Amai, ale zaraz pojechałyśmy coś zjeść.
Ok. godz. 15 usiadłyśmy obok Rysia, Amai, Kiri i naszego wspólnego Taty (XD), później jeszcze doszła Ewa. Nie będę opisywać wszystkich naszych odpałów pod klubem (np. zabawa w ''krowo, krowo, jakie mleko dajesz?'' i grożenie, że ''ja mam ojca'' itp.). Prawie punktualnie (chyba 10 min. spóźnienia, przez ten czas grałam w Snake'a na telefonie) otworzyli drzwi klubu. Bydło się rzuciło, ja zostałam przyciśnięta do ściany, choć próbowałam się jakoś odpychać... No nic, przeszłam cudem przez próg, dałam zgodę, pokazałam legitymację, dałam bilet do sprawdzenia, bla, bla, bla. Pobiegłam za Rysiem, by zająć dobre miejsca. Ok. 4 rząd... nie jest źle!
Dołączyła do nas reszta. Gdy wszyscy, jeszcze przed wyjściem naszego kochanego zespołu, fani krzyczeli ''Dir en grey'', grupka indywidualistów (czyli my) zaczęła krzyczeć i skandować: Technicy! Technicy! Zachowanie fanów... cóż. Dziewczyny przed nami krzyczały na nas, żebyśmy się nie pchały, ale to nie było zależne od nas, bo do przodu pchały nas osoby z tyłu. Dletego dziewczyny z przodu postanowiły cofać się do tyłu, żeby chyba zrobić na złość pchającym się do przodu. Ale to nie było dobre posunięcie, my pomiędzy byłyśmy po prostu ściśnięte. Duszno, słabo (właśnie z powodu omdlenia byłam w szpitalu), a jeszcze koncert się nie zaczął. Miałyśmy w planach pogo. Co z tego wyszło? Zara napiszę!
DEG wyszli trochę przed 20 (o ile pamiętam) i... zaczął się potworny ścisk. Nie mogłam nawet podnieść rąk. To było straszne, co działo się w pierwszych rzędach! Ludzie obok mnie tak samo. Serio, nie dało się nawet podskoczyć. Z pogo jak wiadomo nici, bo zeby pogo było, musi być trochę miejsca. A tego właśnie brakowało najbardziej! Dziewczynki myślały, że gdy będą się przeciskać by być coraz bliżej, to będą widziały więcej (i może miały jeszcze nadzieję na zmacanie ich) Hageshisa (...), Obscure... było chyba ok, bo widziałam jeszcze Kyuuri. Ale na Lotusie nie wiedziałam już kompletnie gdzie jestem! Ludzie powyrywali mi połowę włosów, mam ogromnego siniaka na klatce piersiowej po tym, jak dziewczyna cyklicznie waliła mnie z łokcia. Dostałam mokrą łapą po mordzie, prawie spadły mi okulary. Gówno widziałam, jestem niska, fakt, ale to nie od tego. Głowę miałam przechyloną do tyłu, żeby móc jakoś oddychać. Przez pewien czas przemknęła mi myśl, której teraz bardzo żałuję: gdzie ja kurwa jestem? Na co ja wydałam te 100 zł? Dość tego. Gdy piosenka się skończyła- wymiękłam. Wyszłam za dziewczyną, która najwidoczniej też była nieźle staranowana i słabnąca. Usiadłam, cała mokra przy stoliku. I wtedy... Tak! Szybko sms do Kyuuri (chociaż wątpiłam w to, że w tym ścisku zdoła cokolwiek przeczytać, że w ogóle da radę wyjąć telefon z kieszeni), zeby przyszła do mnie. Bo z samego końca było widać dużo lepiej. Ale ja, jak to ja, chciałam jednak stać trochę bliżej DEG, więc poszłam szukać jakiegoś fajnego miejsca. Poszłam na lewą stronę i.. to był strzał w 10! Przy barierce, oboj przejście dla ochrony pod scenę. Mogłam nawet troszę za to przejście wyjść, dzięki czemu byłam dużo bliżej zespołu, niż wcześniej! I co najważniejsze: nie było takiego ścisku.... ba! tam były może ze 3 osoby, aż dziw bierze, ze pół metra ode mnie zaczynał się ten koszmar. Stanęłam przy tej barierce, ale zadzwoniła Kyuuri. No tak, miałam być przy barze... Szybko poiszłam do niej, była też Yuka. Zaprowadziłam je na to miejsce, dopiero tam mogłyśmy sie wyszaleć jak należy (bo w ścisku, jak już wcześniej pisałam, nie mogłam nawet podskoczyć, nie mówiąc już o headbangu (ewentualnie lekkie kołysanie głową przeszło). Kyuuri mówiła, ze trochę dalej, gdzie stała było coś w rodzaju pogo i ścisk był dużo mniejszy, ale nie wracałyśmy tam, i tak miałyśmy lepszą miejscówkę.
Po kilku minutach, gdy chciałyśmy zrobić zdjecie telefonem (jakość? przerażająca) postanowiłam zadzwonić do rodziców, by przywieźli nam aparat (z którym rzekomo nie można było wejść) i trochę pieniędzy na coś do picia. Przyjechali gdzieś po 15 min. wzięłam aparat, to już pod koniec. I... trochę smutna, ze względu na koniec, ale jakże cudowna część koncertu- pożegnanie z fanami. Pomyślałam, raz się żyje. Wykorzystałam wejście pod scenę dla ochrony i... znalazłam się zaraz przy Kaoru. Miałam wrażenie, że parę razy spojrzał na nas i nam odmachał, ale wtedy to było pewne- gdy tak pod samą sceną, bez żadnych przeszkód typu np. barierki, skakałam, machałam i krzyczałam, on się odwrócił i się uśmiechnął. I pomachał. Trochę dziwny widok- skaczący słoń w koszulce AC/DC wymachujący łapami i drący się: Kaoru! Kaoru! XD Potem poszedł Toshiya, bardziej na lewo. Ja znowu swoje machanie i rzucanie sie jak człowiek porażony prądem. I podszedł jeszcze bliżej. Był na wyciągnięcie mojej ręki. Następnie Die, rzucił kostkę gdzieś na środek, wtedy zaczęłam krzyczeć: Die! Po twojej prawej! A my to co? Tutaj! Oczywiście, Polskiego nie umiał, ale miałam wrażenie, że zrozumiał, po spojrzał na mnie a potem rzucił mniej więcej w moją stronę kostkę (oczywiście nie złapałam, a jak XD) Drżącą ręką chciałam zrobić mu zdjęcie ( żeby pokazać jak byłam blisko, przy tym zdjęciu nie zwiększałam zooma, ani nic) ale on się już odwrócił, ale i tak bym ucięła to zdjęcie, i przynajmniej jego tyłek jest :) Potem już ochroniarz kaza mi wracać na swoje miejsce (w samą porę się skapnął, ze tam stałam XD) Potem jeszcze pluli wodą, ja niestety nie miałam tego zaszczytu być przez nich opluta XD
Ogólnie koncert był super, świetny, cudowny itp. Kontakt z publiką... Lepszy niż na ich innych koncertach. A no i byli w swietnej formie! Jestem bardzo zadowolona, ale śmiem przypuszczać, że gdybym stała w tym ścisku, to byłby pewnie najgorszy koncert w moim życiu. Już nie chodzi o to, ze nic nie widziałam. Tak byłam zajęta łapaniem powietrza i odpychaniem sie od innych, że w ogóle nie byłam skupiona na muzyce. W ogóle.
Ja chcę jeszcze raz. Pozdrawiam wszystkich, którzy ze mną byli, pozdrawiam normalnych fanów... dobra, fangirle też pozdrawiam, byłyście dzielne, nie piszczałyście bardzo, nie zagłuszałyście Kyo, no, albo po prostu miło mnie zaskoczyłyście, bo byłam przekonana, ze będzie gorzej. Wydaje mi się, że zrobiliśmy dobre wrażenie na DEG, albo przynajmniej lepsze, niż 2 lata temu :)
I ciekawa jestem, czy ta wódka (czy jakiś inny alkohol) na który była składka, dotarł w ostateczności do Dir en grey ;)