photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 WRZEŚNIA 2014

kochanikraków

Siemka!

Wczoraj własnie wprowadziliśmy się do Krakowa! :)
Marta, Kuba i ja... To będzie... wow

Podziwiam, że się zdecydowaliśmy na to, haha, będzie mega. :D

 

Jak na razie mamy mieszkanie zastępcze na miesiąc, bo gość, który wynajmuje nam kolejne nie wyrobił z remontem i mieszkanie będzie na 01.11... OBY, ale umowę najmu już podpisaliśmy, więc musi zdażyć, sasasasasa!

Przemęczyliśmy dzisiaj cały dzień, ale od początku. :D
Rano ok 8 pojechaliśy z Kubą i jego tatą autem do mieszkania. Najpierw Kaufland, miałem załatwić z akcją zarobkową żeby ją przenieść na tydzień później, ale wystałem się tylko 20 minut pod informacją i dyrektor nie przyszedł. Pojechaliśmy więc do tego Krakowa. Znaleźliśmy klucz (syn właściciela go dla nas schował, bo nikogo miało nie być jak przyjedziemy) i weszliśmy do środka. Wnieśliśy rzeczy na górę, znieśliśy ze strychu trzecie łóżko, na którym teraz siedzę. No, właściwie to pół łóżka, bo siedzę na samym materacu, a rama została, bo tak zdecydowałem. :) Pozdrowienia z materaca!

Kuba został, a ja wróciłem z jego tatą z powrotem do Oświęcimia, żeby załatwić z tą akcją zarobkową... Dojechaliśy wcześniej niż myślałem, wziąłem od rodziców Kuby rzeczy, których zapomniał i poszedłem do domu. Byłem w nim jakoś ok. 12, więc skończyłem oglądać Now is good, na którym zasnąłem dzień wcześniej - bardzo ładny film, polecam! Zjadłem obiad i pojechałem na rolkach do Kaufla. Przebrałem się w toalecie i poszedłem do dyrektora. Żałuję, że nie wziąłem samej chusty, tylko cały mundur, bo gościu już mnie na pewno z ryja kojarzy. :D Zgodził się przesunąć akcję o tydzień później, so achivment unlocked! Wróciłem do domu i znowu zjadłem obiad - musiałem sobie dogodzić, teraz nie będzie tak łatwo. Pograłem na pianinie, pośpiewałem - będzie mi tego bardzo brakować. :( Ok 16:00 pojechałem znów do Krakowa, teraz z Martą i jej rodzicami. O 18:00 mieliśmy podpisywać umowę najmu na mieszkanie na Rydla (podpisaliśmy, jak możecie wywnioskować z początku), ale o 17:45 zadzwonili, że przekładają na 19:30, bo nie zdążą. I tak jeszcze czekaliśmy jakieś 20 minut. Mama Marty była tak wkurzona, że aż obniżyli nam prowizję dla agencji o 200zł. NICE

Ok 22:00 wróciliśmy do mieszkania i poszliśmy na sklepy, bo oczywiście nie zdażyliśmy nic wcześniej kupić. Ale nie! Bo spożywczaki zamknięte i pojechaliśmy na Krowodrzą do maka. parapapapa i'm lovin' it. LOL Powrót i do spania. No dobra, posiedziałem jeszcze trochę na balkonie. Tak z pół godziny. Potem spać.

Wstaliśmy po 9-tej, wykąpałem się -SERIO!, potem Kuba i caaaaały dzień przed kompami. Żenada. Ah, no i po kąpieli do sklepu, żeby mieć co zjeść na śniadanie. Pograłem w simsy, zjedliśmy na obiad naleśniki, pogadaliśmy z Włochem w kuchni, wyjaśnił nam z czego możemy korzystać, co jest wspólne itd. Pogadaliśmy i pojechał do pracy. Potem znowu kompy, wypiłem sok marchewkowy, zjadłem banana, kolacja, wyszliśmy do sklepu, dorobiliśmy klucze dla Marty, rozmawiałem z ciocią Kacpra odnośnie czwartkowego wyjścia do Auschwitz, bardzo mi pomogła, bo po 10 telefonach do obozu, jak przełączają cię z jednej linii na drugą, albo podają kolejne numery telefonów, a tych telefonów z kolei nikt nie odbiera, to nie za fajnie. Jutro już będę kontaktować się bezpośrednio na prywatną komórkę kierownika odpowiedzialnego za składanie kwiatów itp. pod ścianą śmierci. Genialnie. :)

No i jutro spotkanie organizacyjne - studia. Ja pierdziele, nie wierzę, że to się dzieje! Ale czad. Z drugiej strony jakoś mi się nie chce, ale jak pomyślę o tych wszystkich zajęciach (których nie mogę teraz przeczytać, bo przeciążyli wirtualny dziekanat!!), to sam się do siebie uśmiecham. :)

 

Bardzo fajnie jest. Jaram się.

 

Dziękuję Wam za przeczytanie tej notki i w takim razie do następnej!

Czekajcie na wieści, bo dużo się teraz dzieje!

 

 

 

 

 

 

 

 

Arlekinn