I tak oto tym pięknym sposobem straciłam wszelką nadizeje na co kolwiek.
Mam wyjebane na to co myślicie, czego ode mnie chcecie i oczekujecie. I tak zawsze to spierdole. A nie?!
Wybaczcie, ale nie wiem co będzie działo się dalej. A może wiem ...
Mam dość.
Chce odejść w te chmury, chce zobaczyć znów szczyt świata z miejsca w którym stoje. Pragnę by moje serce znów biło szalonym rytmem "pierdole co sie jutro stanie".
Nie obchodzi mnie już właściwie nic. Trace resztki wiary.
jestem zmęczona tym wszystkim, nie musze tego wszystkiego ciągać za sobą, ani tym bardziej oglądać. Żygać mi sie chce tym wszystkim. Chce by było jak dawniej ...
Chyba tego chce. Bo teraz mam autentycznie dosć.
Odchodzę. Choć nie wiem do kąd ide. Może zahaczysz mnie kiedyś po drodze, to zależy od Ciebie. Ja się złamałam. Poskładaj mnie jak chcesz. Mi isę już znudziło.