24 lutego 2009
mój brat jakby narodził się na nowo.
byłam prawie pewna, że mój plan odciągnięcia jego myśli od Agaty się powiedzie.
wyglądał na takiego radosnego, kiedy przymierzał kolejne ciuchy.
mnie interesowało jedno...
kim jest ta cała Gosia.
czy będzie dobra dla mojego Michała?
czy nie okaże się jakąś pustą lalką?
czy nie ukrywa czegoś, jak Agata?
byłam pełna wątpliwości a zarazem szczęśliwa, że udało mi się pomóc bratu.
mam nadzieję, że chociaż trochę mi uchyli rąbka tajemnicy i coś o niej opowie jak wróci.
siedziałem w samochodzie na stacji kolejowej i rozglądałem się nerwowo.
to tu doprowadziła mnie nawigacja.
wzrokiem szukałem Gosi.
i udało mi się.
stała, potupując z zimna nogami, ubrana w czarny płaszczyk, owinięta jaskrawo czerwonym szalem.
niewiele myśląc, zgasiłem silnik samochodu, złapałem leżące na siedzeniu pasażera kwiaty, które pomogła wybrać Paula i wysiadłem z samochodu.
kiedy byłem w odległości czterech metrów, zauważyła mnie.
uśmiechnęła się do mnie, na co odpowiedziałem tym samym i przytuliłem ją na powitanie.
była niższa ode mnie, o lekko zaokrąglonych kształtach, na nosie miała okulary zerówki i rumiane policzki.
wyglądała uroczo.
"więc to ty jesteś Michał..." - powiedziała miękko. - "na żywo wyglądasz o wiele lepiej."
spuściłem lekko głowę w geście zawstydzenia, ale po chwili znów spojrzałem jej w oczy.
były koloru zielonego.
"czy ty masz... różnokolorowe..."
"oczy, tak." - powstrzymałem się od przewróceniem nimi. wszyscy o nie pytali. - "jest tu jakaś fajna restauracja? strasznie zimno." - próbowałem zmienić temat.
uśmiechnęła się promiennie.
"jasne. chodźmy."
podążyłem za nią potulnie, rozdeptując świeżo opadnięty śnieg.
zapowiadał się naprawdę dobry dzień.