Renatka Miała się uczyć.
Miała.
Zagląda w karty zadań, PACZY O_O i nic.
----------
Zastanawia mnie ostatnio czym jest szczęście. Okazuje się bowiem, że miałam chyba mylne twierdzenie na jego temat.
Często szczęściem nazywam coś przelotnego - ulotną chwilę, która powoduje takie miłe ciepełko na sercu. Może jednak nie jest to szczęście, a coś szczęściopodobnego?
Taki.. wyrób czekoladopodobny!Oszukane coś wyglądające jak czekolada, ale nie do końca będące tą czekoladą. Dające usmiech, ale zostawiające niedosyt.
Szczęściem nazwałabym teraz zdaną sesję, do której "ni chuja" nie chce mi się uczyć.
Chociaż... nim sesja... trzeba zdać AM II. Oczywiście - ZBÓJ ._.
Renatka jest bardzo zdolna... tiaa... sranie w banie. K. bardzo chciał mnie podnieść na duchu, ale ... 7 pkt? Chłopie. to nawet nie była połowa! ;<
Beznadzieja.
Teraz siedzę i piszę, zamiast się dalej kuć.. czemu?
Bo w mieszkaniu wieje pustką.
Bo nie mam wsparcia kogoś, kto "ogarnia kuwetę", a ruda daje ciała...
Zastanawiam się czy tego nie olac i nie uczyc się do egzaminów.
W końcu zdanie Logiki jest niemal równie wazne...
A żeby to wszystko się zdało samo! -.-